Już w pierwszych minutach tego spotkania Inaki Pena popisał się bardzo dobrą interwencją. Bramkarz FC Barcelona wybronił sytuację "sam na sam", wygrywając pojedynek z Ezem Abde. To była naprawdę znakomita interwencja, która utrzymała gości przy remisie. Później Barcelona przejęła inicjatywę i robiła wiele, aby przełamać linię defensywy Betisu. Gospodarze bronili jednak naprawdę skutecznie i ostatecznie "Duma Katalonii" przez długi czas nie potrafiła stworzyć realnego zagrożenia pod bramką rywali. Robert Lewandowski był piłkarzem kompletnie odciętym od podań. Bezcenna wygrana w meczu o życie i nadzieję w Ekstraklasie. Zdecydował jeden gol Gol Lewandowskiego, po przerwie koszmar Barcelony Polak na odpowiedni moment czekał cierpliwie i doczekał się w 39. minucie. Właśnie wtedy FC Barcelona przeprowadziła Znakomitą akcję zespołową, a Roberta Lewandowski postawił kropkę nad "i", pakując piłkę do pustej bramki po podaniu Julesa Kounde. Dla Polaka jest to już szesnasty gol w tych rozgrywkach LaLigi. Drugą połowę Betis zaczął na bardzo wysokiej intensywności. Pod bramką Inakego Peni kotłowało się kilka razy, jednak wówczas szczęście dopisywało gościom. Barcelona przetrwała oblężenie i liczyła na to, że rywala zaraz się zmęczą i spuszczą z tonu, ponieważ tempo, jakie narzucili, było iście zabójcze. W 54. minucie meczu Inaki Pena znów uratował Barcelonę. Bramkarz wykazał się doskonałym refleksem i instynktownie wybronił mocny strzał napastnika Betisu. Do tej pory golkiper gości spisywał się wręcz wzorowo. W 68. minucie plan Barcelony na ten mecz całkowicie się załamał. Frenkie de Jong, który dopiero co pojawił się na murawie, sfaulował Vitora Roque w polu karnym, a "jedenastkę" na gola zamienił Lo Celso. Kiedy sędzia wskazał na wapno, Hansi Flick zwyczajnie się wściekł. Wykrzyczał w kierunku arbitra słowa, za które został ukarany czerwoną kartką. Betis słusznie uznał, że nagle zwycięstwo w tym meczu było na wyciągnięcie ręki. Barcelona rzadko potrafi podnosić się z kolan i wygrywać mecze, w których traciła inicjatywę, ale w tym przypadku potrafiła zaskoczyć rywali. W 82. minucie Ferran Torres wykorzystał podanie Lamine'a Yamala i strzelił gola na 2:1. Początkowo sędzia odgwizdał pozycję spaloną, ale po interwencji VAR gol został uznany. W tym momencie piłkarze i sztab trenerski Barcy oszalały z radości. W doliczonym czasie gry FC Barcelona znowu dała strzelić sobie gola. Na 2:2 trafił rezerwowy Assane Diao, który idealnym uderzeniem całkowicie zaskoczył Inakego Penę. Ten gol przesądził o tym, że drużyny na Benito Villamarin ostatecznie podzieliły się punktami.