Intensywne były pierwsze minuty rywalizacji Realu Sociedad z Barceloną. Baskowie narzucili podopiecznym Hansiego Flicka wysoki pressing, choć Barca radziła sobie z atakami gospodarzy. Ci byli stroną aktywniejszą, jednak wynik bardzo szybko został otworzony, a z bramki cieszył się Robert Lewandowski. Polak wygrał walkę w polu karnym Realu Sociedad i mocnym strzałem pokonał Alexa Remiro. Radość z trafienia nie trwała niestety zbyt długo. Po analizie VAR arbiter zdecydował się na anulowanie trafienia. Nie mogli pogodzić się z tym nie tylko piłkarze Barcelony, ale także komentatorzy Canal+ Sport. Na pierwszy rzut oka wyglądało, że gol został strzelony w sposób zgodny z regulaminem. Lewandowski czekał na mecz, a tu przykra wiadomość z Barcelony. Padł oficjalny komunikat Wielki pech Lewandowskiego, zapachniało kontrowersją. Zdecydowały centymetry Sędzia zdania nie zmienił, a w mediach społecznościowych błyskawicznie zaroiło się od wpisów grzmiących o ogromnej kontrowersji w San Sebastian. Prezentowane przez operatora powtórki w końcu wcale nie rozwiewały wątpliwości. Raczej w drugą stronę, jeszcze je potęgowały. Wiele minut przyszło nam poczekać na powtórkę z wylosowaną linią spalonego, która dobitnie wskazała, że Lewandowski znajdował się na pozycji spalonej. Sam czubek buta kapitana reprezentacji Polski był wysunięty poza stopę kryjącego go defensora. Spalony wynosił około 2 centymetry, ale w tym wypadku wydaje się, że podjęto poprawną decyzję. Z drugiej jednak strony wielu kibiców było zdania, że przyjęta stopklatka jest krzywdząca dla Barcy, a stopa "Lewego" wcale nie była wysunięta. Nie była to jedyna zła wiadomość dla Barcelony w pierwszej połowie. W 33. minucie po błędzie linii defensywnej gola na 1:0 zdobył Sheraldo Becker. Co do legalności jego bramki wątpliwości nie było, a "Blaugrana" musiała od tego momentu gonić wynik. Stadion w San Sebastian oszalał, a kibice wykonali na trybunach charakterystyczny taniec.