Może się okazać, że Real Madryt i FC Barcelona podzielą się trofeami w Hiszpanii. FC Barcelona jest na bardzo dobrej drodze, by zostać mistrzem kraju. Ma w tabeli aż 12 punktów przewagi nad Realem Madryt, chociaż po środowej klęsce 0-4 z Królewskimi w Pucharze Króla dziennikarze zastanawiają się, jak to w ogóle możliwe i jakim cudem Real pozwolił rywalce na odskoczenie na aż tak wielki dystans. Dzisiaj nic nie wskazuje na to, że różnica między obydwoma zespołami jest aż tak wielka. Real Madryt w lidze został pokonany przez FC Barcelona - w styczniu przegrał na swoim stadionie 1-3, a 19 marca uległ jej na Camp Nou 1-2. To w zasadzie wyjaśniało temat rywalizacji ligowej, a gdy FC Barcelona dodała do tego wygraną 1-0 miesiąc temu w pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla, wydawało się, że wiosna 2023, podobnie jak i cały sezon, należy do niej. Klęska FC Barcelona 0-4 kładzie się cieniem Jak czytamy, chociażby w soccernews.com, klęska 0-4 kładzie się poważnym cieniem na dorobek Katalończyków w tym sezonie. Nie tylko dlatego, że odebrała jej szansę na jedno z najważniejszych trofeów - Puchar Króla. Także dlatego, że nawet jeśli FC Barcelona zostanie mistrzem Hiszpanii, to już z piętnem zespołu rozbitego przez Real tak, jak niegdyś ona rozbijała Królewskich. Chociażby w 2005, a także w latach 2009-2010. - Mistrzostwo nie będzie już miało pełnego smaku przez ten wynik - piszą media. Real Madryt dostał z kolei paliwo i satysfakcję, która w zestawieniu z możliwym zdobyciem Pucharu Króla czy wygraniem Ligi Mistrzów może mu zrekompensować zawalony sezon ligowy, w którym prawdopodobnie triumfuje FC Barcelona i to krótko po tym, jak Real zgniótł ją 4-0.