Wszyscy ludzie polskiej piłki wciąż nie mogą odżałować wydarzeń z 2020 roku, gdy organizator plebiscytu Złotej Piłki, francuski magazyn "France Football", miał rozparcelować najważniejsze nagrody za minione dwanaście miesięcy. I mnóstwo przesłanek wskazywało, że najważniejsze trofeum, tak wiele znaczące w futbolowym światku, trafi w ręce Roberta Lewandowskiego. Robert Lewandowski "ofiarą" kolejnej Złotej Piłki? Niepokojący głos jurora Optymizm w narodzie był potężny, ale wszystko wzięło w łeb z chwilą, gdy zapadła pierwsza taka decyzja w długiej historii plebiscytu, zainaugurowanego w 1956 roku. Z powodu pandemii koronawirusa, która zakłóciła niektóre rozgrywki, uznano, że Złota Piłka w ogóle nie zostanie przyznana. Powstała roczna wyrwa, która rozrywała serce "Lewemu" i jego rodakom. W prawdzie potrafili stanąć giganci piłki, jak Lionel Messi, który przyznał, że nagroda należała się Lewandowskiemu. A tak w pamięci pozostał nam "Le Cabaret"... W ostatnich tygodniach nikt nie wkładał korony na głowę Lewandowskiego, bo obiektywnie miniony rok nie był specjalnie udany dla Polaka. Zresztą nawet nie było szans, by naginać rzeczywistość, wszak supersnajper Barcelony w ogóle nie znalazł się w gronie 30 nominowanych, na których można było głosować. Ale na końcu i tak rozszalała dyskusja, którą o kilka stopni podniosło zachowanie Viniciusa Juniora i Realu Madryt, gdy na wieść o tym, że Brazylijczyk jednak nie zajął pierwszego miejsca, postanowili solidarnie zbojkotować galę. Tym razem mieliśmy do czynienia z pochwałą czarnej roboty, której na pierwszy rzut oka nie widać w najefektowniejszych statystykach, ale jest kluczowa w całym, piłkarskim organizmie. Stąd nagroda dla Hiszpana Rodriego z Manchesteru City. Jednocześnie już ruszyły pierwsze "typy", związane z tym, jak może rozwinął się sytuacja w bieżącym sezonie. A Polacy, wiadomo, zacierają ręce widząc, w jakim stylu Robert Lewandowski i FC Barcelona rozpoczęli sezon, grając na od dawna niewidzianym poziomie, więc wyobrażają sobie dziejową sprawiedliwość. I pięć lat później, mając już 37 lat, "Lewy" mógłby przypieczętować fakt, że jest jednym z trzech najlepszych piłkarzy XXI wieku, obok Messiego i Cristiano Ronaldo. Polaków w plebiscycie, w szerokim gronie wybierających, reprezentuje dziennikarz Maciej Iwański, a portal sport.pl skontaktował się z zagranicznymi jurorami. Wiodącym tematem był "projekt Lewandowski 2025" i pytanie, jak widzą szanse jednego z najlepszych, a zdaniem wielu najlepszego polskiego piłkarza w historii na triumf w kolejnej edycji. Lewandowski z zaległą Złotą Piłką? Nagła deklaracja Polaka, co za scenariusz "Byłbym w szoku, gdyby jakikolwiek piłkarz Barcelony..." Naszego gwiazdora nie skreśla Juha Kanerva z Finlandii. - Lewandowski będzie mocnym kandydatem, jeśli zaliczy doskonały okres w Barcelonie - stwierdził. Vladimir Novaković z Serbii także jest zdania, że wszystko jest możliwe, przychylając się choćby do słów wspomnianego Iwańskiego, że popis Polaka w El Clasico, mimo że do wyborów pozostały jeszcze długie miesiące, będzie go premiował. Serb w dalszej części wypowiedzi zasiał jednak wielkie ziarno niepewności, co do losów Polaka w plebiscycie. Problemem może być konstelacja wielkich gwiazd młodego pokolenia, które otaczają Lewandowskiego w FC Barcelona. Co konkretnie Novaković ma na myśli? Pozostawia pewne niedopowiedzenie, ale można się domyślić, jaki prezentuje tok myślenia. Oparty, co sam zaznacza, na doświadczeniu... Złota Piłka przyznana, a tu bardzo głośno o Robercie Lewandowskim. Polak "wywrócił stolik" Wobec tych słów bardzo ciekawe będzie to, jak rozwinie się sytuacja, zakładając oczywiście, że "Lewy" indywidualnie da wszelkie argumenty ku temu, by jak najwyżej swojej listy "Top 10" umieścić jego nazwisko.