Partner merytoryczny: Eleven Sports

Fatalna wiadomość dla Szczęsnego, Flick ogłasza tuż po meczu. Postawił sprawę jasno

FC Barcelona pokonała w niedzielnych derbach na Stadionie Olimpijskim Espanyol 3:1. Podczas gry Robert Lewandowski ponownie wystąpił w pierwszym składzie, Wojciech Szczęsny znów oglądał jego grę z ławki rezerwowych. Między słupkami niezmiennie stanął Inaki Pena, w sprawie którego głos zabrał po meczu trener Hansi Flick. Jego słowa stanowią fatalną wiadomość dla polskiego bramkarza, który wciąż czeka na swój debiut w barwach "Dumy Katalonii".

FC Barcelona. Na zdjęciu Wojciech Szczęsny oraz trener Hansi Flick
FC Barcelona. Na zdjęciu Wojciech Szczęsny oraz trener Hansi Flick/EPA/ALEJANDRO GARCIA / EPA/JUANJO MARTIN/PAP/EPA

Wojciech Szczęsny oficjalnie dołączył do FC Barcelona 2 października, przerywając tym samym swoją przedwczesną - jak się okazało - emeryturę. Początkowo wydawało się, że wygryzienie Inakiego Peni z pierwszego składu będzie dla polskiego bramkarza tylko formalnością. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Trener "Dumy Katalonii" Hansi Flick postanowił wciąż stawiać na Hiszpana kosztem naszego byłego reprezentanta.

I tak Wojciech Szczęsny tylko z perspektywy ławki rezerwowych obejrzał mecz Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium, a także potyczki swojej drużyny w La Liga z Sevillą oraz Realem Madryt. Nic nie zmieniło się także w niedzielnym starciu derbowym z Espanyolem. Między słupkami ponownie stanął Inaki Pena, a FC Barcelona wygrała na Stadionie Olimpijskim 3:1. Co warte podkreślenia - tym razem bez wymiernego wpływu na wynik Roberta Lewandowskiego, choć kapitan reprezentacji Polski rozegrał pełne 90 minut.

FC Barcelona - RCD Espanyol. Skrót meczu. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

FC Barcelona. Hansi Flick zabrał głos po meczu. Fatalna wiadomość dla Wojciecha Szczęsnego

Mimo braku miejsca w składzie Wojciech Szczęsny utrzymuje świetne stosunki z Inakim Peną. Wyjawił to ostatnio sam Hiszpan, udzielając wywiadu katalońskiemu dziennikowi "Mundo Deportivo".

Jest spektakularną osobą, co widać z zewnątrz. Znałem go tylko jako bramkarza i z tego, jak grał w najlepszych drużynach w Europie. Już pierwszego dnia zaczął ze mną rozmawiać. Powiedział, że nie przyszedł tu, żeby ze mną rywalizować, że ja rywalizuję tylko sam ze sobą, co mnie zszokowało. Na pozycji bramkarza, na której panuje tak duża rywalizacja, na której gra tylko jeden zawodnik, okazał szacunek, na który być może nie zasługiwałem. Ma 34 lata i bardzo mi pomaga

~ przyznał 25-letni golkiper FC Barcelona

Inaki Pena wypowiadał się także na temat odważnej gry Barcelony pod wodzą Flicka, która wysoko atakuje pressingiem swoich rywali, co wpływa na znaczne oddalenie linii obrony od bramki. To natomiast ma bezpośrednie przełożenie na sposób gry bramkarza.

- To jest to, co trenujemy od rozpoczęcia okresu przygotowawczego, od przybycia trenera, od pierwszych meczów. Gdy tylko wszedł do szatni, powiedział nam, że jednym ze środków, by odzyskać dobrą grę jest wysoki pressing i brak strachu przed jakimkolwiek rywalem - powiedział Hiszpan.

Do jego słów odniósł się po niedzielnym meczu z Espanyolem sam Hansi Flick, chwaląc przy tym postawę i formę swojego podopiecznego.

- We współczesnym futbolu potrzebni są odważni piłkarze, a bramkarz jest tu kluczowy. Jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z Inakiego Peni - ogłosił niemiecki szkoleniowiec.

Pełne zaufanie udzielane hiszpańskiemu bramkarzowi to zła wiadomość dla Wojciecha Szczęsnego. Nie wygląda bowiem na to, by Polak miał w najbliższym czasie wywalczyć sobie miejsce w wyjściowym składzie. Ale na sam debiut nie będzie musiał być może czekać w nieskończoność. Pojawiają się bowiem pogłoski, że przy okazji najbliższego meczu Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą w jedenastce "Dumy Katalonii" może dojść do paru roszad. Zobaczymy, czy rzeczywiście się tak stanie. I czy będą one dotyczyć także obsady bramki.

Wojciech Szczęsny i Hansi Flick/Piotr Matusewicz/DPPI via AFP
Na zdjęciu Wojciech Szczęsny oraz kibice FC Barcelona/Ivan Terron / DPPI via AFP / JENS BUTTNER / DPA / dpa Picture-Alliance via AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem