Cztery lata ze swojej bogatej kariery Robert Lewandowski spędził w Dortmundzie. Dla Borussii grał od sezonu 2010/2011 do 2013/2014. Sięgnął z nią po dwa mistrzostwa Niemiec z rzędu (od 2012 r. klub już nie wygrał tytułu ligowego), krajowy puchar, grał także w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku. Łącznie dla BVB rozegrał 187 meczów, w których strzelił 103 gole. Według Transfermarktu przebywał na murawie przez 14344 minut. W 2014 r. zdecydował się na tzw. wolny transfer do Bayernu, przeciwko któremu 12 miesięcy wcześniej przegrał wspomniany finał Champions League. W tym przypadku powiedzenie "jeśli nie możesz z kimś wygrać, to do niego dołącz" nie jest jednak adekwatne, bo mimo zaciętej rywalizacji za czasów kadencji Juergena Kloppa, Bawarczycy zawsze byli o półkę lub dwie wyżej pod względem marketingowym, zazwyczaj też dominowali czysto sportowo. Hajto opowiedział o największej traumie w życiu. "Nie wiem, gdzie jest granica" Hans-Joachim Watzke zablokował przejście Lewandowskiego z Borussii do Bayernu. Opóźniło się o 12 miesięcy Szlak takim transakcjom na linii Dortmund - Monachium w XXI wieku przetarł Mario Goetze (2013 r.). Lewandowski także chciał wtedy odejść, ale zarząd nie dotrzymał słowa i nie pozwolił na sprzedaż. - On ma prawo być na mnie zły, akceptuję to. Musiałem podjąć taką decyzję dla dobra klubu - mówił wtedy dyrektor generalny Hans-Joachim Watzke. Nasz rodak musiał więc poczekać rok do momentu wygaśnięcia kontraktu. Gdy już to zrobił, zaznaczył swoją epokę na Allianz Arenie, wygrywając Bundesligę w każdym z ośmiu sezonów. Dodajmy, że w latach 90. z Borussii do Bayernu przeszli Thomas Helmer (w 1992 r.) i Joerg Heinrich (1998). Odejście Goetze zostało odebrane za zdradę. Był on wychowankiem, a informacja o transferze wyciekła tuż przed wspomnianym finałem LM. Fani wieszali transparenty z napisami "zdrajca", palili koszulki i wygwizdywali go. W przypadku Lewandowskiego nie było mowy o takiej reakcji. Nie dorastał w klubowej akademii, nie afiszował się też z chęcią zmiany otoczenia. Wybór "Die Roten" oczywiście nie był wymarzonym dla kibiców BVB, woleliby przejście do Anglii czy Hiszpanii, ale nie było mowy o jakimś braku szacunku z ich strony. - Wiadomo, że 10 lat w piłce nożnej to bardzo dużo. Zmieniają się ludzie, zmienia się kibicowanie. Na pewno nie zmieni się historii, a Robert napisał piękną w Borussii. Zdobył mistrzostwa, puchar, od tamtej pory BVB nie sięgnęło po tytuł. Nie tylko Borussia się wtedy rozwijała, ale i Lewandowski, który stał się napastnikiem klasy europejskiej, a później światowej - podkreślał były piłkarz, który uzbierał 69 występów w Bundeslidze. Powiedzieć, że Polak swoją postawą nie spalił mostów na Signal Iduna Park, to jak nie powiedzieć nic. 7 lat temu dyrektor generalny klubu Hans-Joachim Watzke (który opuści stanowisko z końcem 2025 r.) przyznawał, że gdyby budżet był odpowiednio wysoki, wydałby na niego 100 milionów euro. - Niestety ten transfer nie jest możliwy do zrealizowania, ponieważ piłkarz nie chce wrócić, a jego obecny klub nie wyraża ochoty na rozstanie z nim. Lewandowski doskonale zna drużynę, ligę i bez trudu odnalazłby się w nowej sytuacji - mówił. "Tajemnica Lewandowskiego". Hiszpanie zaskakują przed hitowym meczem Za każdym razem, gdy "Lewy" wraca na obiekt w Nadrenii Północnej-Westfalii, może spodziewać się gestów szacunku ze strony publiczności. Sam sobie na to zapracował.