W niedzielny wieczór w Barcelonie nastąpił wyjątkowy moment dla Roberta Lewandowskiego, ale również dla polskiej piłki. Reprezentant Polski otrzymał szansę debiutu na słynnym Camp Nou podczas tradycyjnego meczu o Trofeum Joana Gampera. Przed spotkaniem zaprezentowano na murawie całą drużynę, w tym liczne nowe transfery Barcelony, na czele właśnie z Lewandowskim. Polak otrzymał ze wspomnianych nowych graczy zdecydowanie największą owację z trybun. Chyba jednak najpotężniejsze brawa dostał wcześniej szkoleniowiec i legenda Barcy Xavi Hernandez, który cieszy się wśród kibiców "Blaugrany" nieprawdopodobnym szacunkiem. Uroczyście podsumowano też piękną przygodę z Barceloną Daniego Alvesa, który otrzymał pamiątkową koszulkę i został wyściskany przez całą drużynę. Przed spotkaniem Interia przepytała miejscowych kibiców, czy są rozczarowani faktem, że "Lewy" we wcześniejszych meczach towarzyskich nie trafił do siatki ani razu. Okazało się jednak, że mają oni mnóstwo wyrozumiałości do nowej gwiazdy. Byli przekonani, że to właśnie na Camp Nou padnie pierwszy gol "Lewego" dla Barcelony. Na trybunach Camp Nou zasiadło też wielu polskich kibiców. Przyznali oni, że "Lewy" był dla nich magnesem, by przybyć na to spotkanie. I po presji. Robert Lewandowski z pierwszym golem na Camp Nou Rywalem "Blaugrany" była w tego wieczoru meksykańska ekipa UNAM Pumas. Już w 2. minucie meczu Lewandowski był blisko dojścia do sytuacji, ale nie udało mu się przeciąć lotu piłki. Historycznego, pierwszego gola na Camp Nou "Lewy" zdobył jednak minutę później, gdy wykończył indywidualną akcję strzałem z bardzo ostrego, niemal zerowego kąta. "Lewandowski, Lewandowski" - zaczęło się nieść na trybunach. Kibice nie zdążyli dobrze się rozsiąść z powrotem na krzesełkach, a Polak znów ich poderwał, podając prostopadle do wychodzącego na czystą pozycję Pedriego. Było już 2:0. "Dla Polaka to jak kolejny dzień w biurze" - podsumował hiszpański dziennikarz David Ibanez. Na trzecią bramkę też Barcelona nie pozwoliła fanom czekać. W 10. minucie swojego gola dołożył Ousmane Dembele. Broni nie składał też Pedri, który ponownie wpisał się na listę strzelców. I ponownie zrobił to po asyście Polaka! W 25. minucie gracze Barcy solidarnie obili obramowanie bramki rywali. Najpierw celnego strzału nie oddał Raphinha, a potem z drugiej strony ze słupkiem spotkał się Lewandowski. W pierwszej połowie trybuny Camp Nou zaczęły intonować nieśmiało nawet specjalną przyśpiewkę na cześć Lewandowskiego. Znakomicie podsumował występ "Lewego" oficjalny profil Barcelony na Twitterze. W przerwie umieścił grafikę z wizerunkiem Polaka i cytatem z Johana Cruyffa, który widnieje na jego pomniku pod stadionem. "Wyjdźcie i cieszcie się" - czyli wyjdźcie na boisko i cieszcie się grą. I polski snajper dokładnie tak tego wieczoru zrobił. Ostatecznie "Lewy" opuścił boisko w 65. minucie. Zmienił go Memphis Depay, od którego Lewandowski przejął "dziewiątkę" na koszulce. Tymczasem Barca do końca nie odpuszczała rywalom i w 84. minucie na listę strzelców wpisał się Frenkie de Jong. Chwilę później to ekipa z Meksyku mogła się odgryźć, ale ostatecznie piłka otarła się tylko o poprzeczkę po intewencji golkipera "Blaugrany". Barcelona - UNAM Pumas 6-0 (4-0) 1-0 Lewandowski 3. 2-0 Pedri 5. 3-0 Dembele 10. 4-0 Pedri 19. 5-0 Aubameyang 49. 6-0 de Jong 84. Justyna Krupa, Barcelona Czytaj także: W Barcelonie już narzekają na Lewandowskiego