Michał Białoński, Interia: Wielu Polaków będzie chciało się wybrać na mecz Barcelony z Lewandowskim. Proszę im doradzić, kiedy powinni lecieć, ile powinni zarezerwować na bilety? Adrian Białkowski, socio Barcelony, autor bloga 9CampNou, prezes Penya Blaugrana Łódź: - Miesiąc temu na blogu przygotowałem dwa poradniki w tej sprawie, pod tytułem "Leć na mecz do Barcelony", gdy jeszcze nie było pewne, że ten transfer wypali. W wielkim skrócie korzystniej będzie jesienią, gdy loty potanieją. Teraz kto żyw rzucił się na bilety lotnicze, więc ceny poszybowały w górę. Podobnie z noclegami, również z uwagi na wakacje. Na jesieni ceny się unormują. Mecze na Camp Nou będą rozgrywane według bardzo intensywnego terminarza. Dlatego nie ma się co martwić, jeśli się nie dostanie biletów na jakiś mecz. Będzie ich sporo, a stadion mieści 100 tys. widzów, rzadko kiedy jest komplet. Szczególnie na mecze ze słabszymi rywalami bilety można kupić w kasach, na stadionie. Ceny są z pewnością uzależnione od atrakcyjności rywala? - Dokładnie. Zaczynają się od 40-50 euro od osoby i nie ma żadnych zniżek dla dzieci. Górna granica była dość wysoka, bywały mecze El Clasico, na które bilety się zaczynały od 200 euro. Natomiast to było jeszcze przed pandemią i w czasach, gdy grał jeszcze Leo Messi, który - przy całym szacunku dla Roberta - był fenomenem i na każdy mecz kilka tysięcy ludzi przychodziło tylko po to, aby zobaczyć go w akcji. Mam nadzieję, że teraz aż tak wysokie ceny nie wrócą. Na ostatnie El Clasico najtańsze bilety były po 150 euro. A jak wygląda cennik na Ligę Mistrzów? - Również zależy od klasy rywala. Na starcia z zespołami klasy Interu Mediolan, to bilety będą trochę droższe niż na ligę, a jeśli przeciwnik jest rangi np. Slavii Praga będą w cenie przeciętnego meczu ligowego. Na Ligę Mistrzów biletów również nie będzie brakować. Problemy z ich dostępnością mogą się zacząć dopiero na wiosnę, gdy Barca awansuje do fazy pucharowej. Czy oficjalny sklep z pamiątkami klubowymi jest otwarty również w weekendy bez meczów? - Sklep jest otwarty właściwie 365 dni w roku, poza Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem, więc można śmiało do niego wpadać. Nie polecam zwiedzania stadionu w dniu meczowym. Ono jest co prawda wówczas tańsze, ale mocno ograniczone, nie zawiera na przykład wejścia do szatni, inne części stadionu również są zamknięte. Czy klub przewiduje prezentację Roberta, czy odbędzie się ona w ramach przedstawienia całego zespołu na nowy sezon? - Na sto procent nie jest to jeszcze potwierdzone. Znając hiszpańską organizację zakładam, że oni sami tego do końca jeszcze nie wiedzą. Natomiast nie wyobrażam sobie, aby nie było prezentacji takiego zawodnika, jakim jest Robert. Powinna ona nastąpić po powrocie zespołu z tournée po Stanach Zjednoczonych, na początku sierpnia. Druga, oficjalna bardziej prezentacja, to Puchar Gampera 7 sierpnia na Camp Nou. Ten towarzyski mecz co roku inauguruje sezon i przedstawia drużynę. Białkowski: Będę lobbował za polszczyzną w audioprzewodniku Barcelony Czy po transferze "Lewego" Barcelona wyszła już z jakąkolwiek ofertą dla polskiego kibica? - Na razie jeszcze nie, ale myślę, że klub przygotuje akcje marketingowe dla Polaków. Pamiętajmy, że Robert dopiero wczoraj pod koniec dnia naszego czasu podpisał oficjalny kontrakt. Na razie nie wiadomo oficjalnie, z jakim będzie grał numerem, choć możemy z góry zakładać, że będzie to "dziewiątka" i po prostu Memphis Depay będzie się musiał zgodzić na to. Tak samo jak do wczoraj Barcelona nie produkowała koszulek z nazwiskiem Lewandowskiego, z tego samego powodu. To wszystko ruszy po podpisaniu umowy. Mam nadzieję i będę lobbował, gdzie tylko mogę, np. u wiceprezydent ds. społecznych Eleny Fort, czy nawet u prezydenta Joana Laporty, jeżeli uda mi się do niego dostać, by w końcu na Camp Nou powstały audioprzewodniki w języku polskim. Na razie jest dostępnych 15 języków, ale nie nasz. Uważam, że to jest spore niedopatrzenie. Kto jak kto, ale Los Polacos, jak nazywa się Katalończyków, powinni wprowadzić polszczyznę do muzeum Barcy. Jakie znajomości przez lata pobytu w Barcelonie i kibicowania klubowi udało się zawrzeć? - To nie jest tak, że mam numer do Laporty i w każdej chwili mogę z nim porozmawiać (śmiech). Przy okazji wygranych przez niego wyborów w marcu ubiegłego roku udało nam się spotkać i kilka razy krótko porozmawiać. Jestem socio FC Barcelony, a klub należy do socios. Będąc jednym z nich, mam realny wpływ na losy klubu. Z prawem głosu w wyborach? - Tak. Mój kolega z podcastu Michał Gajdek był wylosowany do grona socios compromisarios. To kilka tysięcy bardziej zaawansowanych stażem socios z grona 150 tysięcy. Żeby daleko nie szukać, socios compromisarios przegłosowali możliwość zaciągnięcie kredytu do 1,5 mld euro na nowy stadion - Espai Barca. Jestem też prezydentem i założycielem oficjalnego fanclubu Penya Blaugrana de Łódź. W związku z tym, jako zarejestrowani oficjalnie kibice mamy mały, ale jednak wpływ i możemy wychodzić z różnymi inicjatywami. Pole do popisu jest wielkie. Mam nadzieję, że dołączy do nas wiele nowych osób, które zechcą się włączyć do życia klubu. Olbrzymie grono od dawna kibicowało przed telewizorem. Teraz ma szansę bardziej się zaangażować. Barca jest unikalna pod tym względem, nie bez kozery obowiązuje hasło mes cue un club - więcej niż klub. Takie kluby, zarządzanych przez kibiców, w Hiszpanii są tylko cztery. Na świecie, na najwyższych poziomach rozgrywkowych nie ma ich po prostu. W Barcelonie obowiązuje pełna demokracja - sto procent klubu należy do socios i to jest super! Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Czytaj też: Hiszpania reaguje na „Lewego”. Właśnie te sprawy jej się nie podobają Barcelona gromi na oczach Lewandowskiego