Angielski dziennikarz stawia tezę, że przyjście Lewandowskiego, Raphinii czy Kounde to dla klubu pułapka związana z zaciąganiem kredytów na opłacenie transferów i jednocześnie zamykanie drogi dla zdolnej młodzieży, dzięki której zbudowano najlepszą Barcelonę w XXI wieku (2008-2011). "Jednak stawianie tezy, że kupowanie piłkarzy jest złe, bo lepiej jest grać wychowankami, to zawężanie tematu. Świat piłki jest dużo bardziej skomplikowany" - uważa Xavier Giraldo ze Sportu. Dziennikarz dodaje, że przyjście Lewandowskiego to "zastrzyk witamin", których Barcelona bardzo potrzebowała. "To też bardzo intersujący transfer pod względem sportowym, komercyjnym i marketingowym. To raczej inwestycja niż wydatek" - twierdzi. "Jeśli nie zdarzy się nic złego, to przyjście Lewandowskiego nie tylko nie zaburzy DNA Barcelony, ale urozmaici możliwości zespołu. Barca była zbyt wierna swojej filozofii, a sukcesy odnosiły drużyny, które potrafiły przystosować się do nowej rzeczywistości." Dziennikarz przypomina, że w historii klubu zawsze duże znacznie odgrywali wychowankowie, ale to transfery robiły różnice. I taką różnicą ma być właśnie przyjście Lewandowskiego.