Za Robertem Lewandowskim trzeci sezon w FC Barcelonie. Sezon, w którym napastnik reprezentacji Polski był jednym z najważniejszych zawodników w zespole Hansiego Flicka. 36-latek w sumie zanotował aż 52 występy, podczas których 42 razy pokonywał bramkarzy rywali. Z katalońską drużyną sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii, Superpuchar oraz Puchar Króla. Nie trzeba dodawać, że był najskuteczniejszym piłkarzem w swojej ekipie. Nasz rodak przyznał ostatnio, że w ogóle nie czuje, aby był to odpowiedni moment na zawieszenie butów na kołku. - Mój wiek to liczba, czuję się fizycznie i psychicznie bardzo dobrze i mogę grać tak samo dobrze jeszcze przynajmniej przez rok -podkreślił w wywiadzie dla hiszpańskich mediów. Faktycznie, nie ma logicznych powodów, aby rezygnować z usług tak skutecznego napastnika. Tak Hiszpanie zareagowali na wieści dotyczące następcy Lewandowskiego. Wszystko jasne Tak czy inaczej, w przestrzeni medialnej nie brakuje plotek i spekulacji dotyczących zawodnika, który może być następcą Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Ostatnio kandydaturę jednego z nich przedstawił... selekcjoner reprezentacji Nigerii, Eric Chelle. Mowa o Victorze Osimhenie. Ten sezon 26-latek spędził na wypożyczeniu w Galatasaray. W 41 spotkaniach strzelił łącznie aż 37 bramek. Nie od dziś wiadomo, że Nigeryjczyk jest piekielnie uzdolnioną "dziewiątką". Lada moment wróci do SSC Napoli, jednak Antonio Conte ponoć nie uwzględnia go w budowie zespołu na kolejny sezon. Kontrakt Osimhena - tak jak Lewandowskiego z Barceloną - wygasa 30 czerwca 2026 roku, więc w teorii to idealny moment, aby rozglądać się za nowym pracodawcą. - Dla mnie Victor jest najlepszym środkowym napastnikiem na świecie. Rzeczywistość jest taka, że przy otwartym oknie transferowym gracz, taki jak on, nie może być w 100 procentach skoncentrowany. Muszę go chronić fizycznie i psychicznie, ponieważ jest bliski przenosin - mówił niedawno wspomniany Eric Chelle dla "BBC Sport Afric". - Może taki klub, jak Manchester United. A może Barcelona, Chelsea lub Real Madryt - zagaił tajemniczo. Na wieści o potencjalnym transferze Nigeryjczyka do Barcelony natychmiastowo zareagował kataloński "Sport", według którego taka transakcja w ogóle nie ma racji bytu. Dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego są pewni, że dla Joana Laporty liczy się tylko Polak. "Plan sportowy "Blaugrany" nie przewiduje inwestowania w profil bramkostrzelnego środkowego napastnika. Zaufanie wciąż pokładane jest w Robercie Lewandowskim, najlepszym strzelcu zespołu w zeszłym sezonie" - podsumowano.