Zawodowe losy Roberta Lewandowskiego i Cezarego Kucharskiego splatały się przez długie lata. Menedżer reprezentował interesy "Lewego", był też blisko jego rodziny. Dziś panowie są skonfliktowani. Piłkarz wytoczył agentowi proces sądowy, przekonując, że ten rzekomo stosował wobec niego szantaż i próbował wyłudzić 20 milionów euro. W tle temat rozliczeń finansowych sportowca. Sąd przychylił się do wniosku strony Lewandowskiego o wyłączenie jawności procesu. Jedyny wyjątek mają stanowić sprawy, w trakcie których przedstawiane będą nagrania rozmów między oboma panami będące dowodem. Z taką decyzją o utajnieniu nie zgadzał się Kucharski i jego pełnomocnicy. Tak czy inaczej agent piłkarski nie stroni od medialnych wypowiedzi na temat swojego byłego podopiecznego. O szczegółach procesu nie mówi, ale wypowiada się ogólnie o zawodniku, formułuje też niepochlebne przemyślenia o jego żonie. Teraz, w programie "W cieniu sportu", wspomina, co - wedle jego wersji - działo się za zamkniętymi drzwiami gabinetów, podczas gry Lewandowskiego w Niemczech. Kucharski atakuje Lewandowskiego ws. premii. "Mają szczęście, że chciał się podzielić" Cezary Kucharski prosto z mostu o Robercie Lewandowskim: "On nie potrafił wtedy negocjować" Kucharski opowiada Łukaszowi Kadziewiczowi, jak z jego perspektywy wyglądały negocjacje nad kontraktem Lewandowskiego z Borussią i Bayernem. "Zaczynałeś albo kończyłeś negocjacje z szefami wielkich niemieckich klubów. Jezus Maria, jak oni po tobie... może nie jechali, ale mówili: jaki to jest mocny gracz" - opowiada. I dodaje: Według niego "były takie sytuacje, że po jednej stronie siedział Klopp, Watzke, Zorc, a on siedział sam albo ze wspólnikiem i rozmawiali". Twierdzi, że w negocjacjach padał nawet argument... pochodzenia Roberta. "Mówili: panie Kucharski, on za te pieniądze będzie żył w Warszawie na wysokim poziomie. Odpowiadałem, że on może chce żyć w Miami, Nowym Jorku..." - wyjawia. Lewandowski opowiedział trudną historię z dzieciństwa. Usłyszał ją od mamy Agent zdradza: Lewandowski "mówił: szukaj mi klubu na wypożyczenie" Początek niemieckiej przygody nie był najłatwiejszy dla Roberta Lewandowskiego. Początkowo nie pokazywał się ze swojej najlepszej możliwej strony. O powodach takiego stanu rzeczy sam wspomina w filmie "Lewandowski - Nieznany". "Treningi były bardzo ciężkie. Ja byłem ambitny, chciałem się pokazać w każdym treningu, trenowałem na maksa. Byli piłkarze, którzy jeden dzień odpuścili, bo coś ich bolało. Mnie, nawet jak bolało, to nie, jechałem dalej, bo chciałem pokazać, że mimo że z Polski przyjechałem, to ja dam radę. Między treningami musiałem załatwiać kartę do telefonu, mieszkanie, papiery. Tego było dużo. Przez to się zajechałem" - tłumaczy. Cezary Kucharski twierdzi, że w trudnych momentach "Lewy" mógł liczyć właśnie na niego. Piłkarz miał zadzwonić do agenta, który podjął interwencję. "Spotkałem się z Kloppem w Krakowie. Był Klopp, Zorc i Watzke, siedząc w jednym z hoteli, mówię do trenera: Jeśli faktycznie da Pan mu szansę, gwarantuję, że w pierwszym sezonie strzeli osiem goli. W drugim sezonie, dostając więcej minut, strzeli 20" - twierdzi. Panowie mieli zareagować na jego deklarację śmiechem. Żartowali, że Kucharski "chce ich zbajerować". Sugeruje, że Robert był rozczarowany swoją dyspozycją i... rzekomo pragnął opuścić Dortmund. "Wierzyłem w talent Lewandowskiego. Nie wiem, skąd ta wiara się we mnie pojawiła, ale gdy tylko go zobaczyłem, to tak myślałem i mówiłem publicznie. W pierwszym półroczu zdobył kilka bramek, ale grał ogony. Przeniósł się do niemieckiej ligi, do klubu, który walczy o mistrzostwo i chciał odejść po pół roku. Mówił: - Szukaj mi klubu na wypożyczenie. Odpowiedziałem: K****, zagryź zęby i walcz, za chwilę pojawi się szansa i musisz być gotowy" - podsumowuje swoją opowieść menedżer. Nieprawdopodobna propozycja dla Roberta Lewandowskiego. I to tuż po golu dla Barcelony. To jest hit!