FC Barcelona jako jedyna ekipa z całej stawki La Liga ma na koncie komplet punktów. Podopieczni trenera Hansiego Flicka wygrali wszystkie trzy dotychczasowe mecze stosunkiem 2:1, a ich ostatnią "ofiarą" została ekipa Rayo Vallecano. Wtorkowe starcie rozpoczęło się jednak po myśli ekipy spod Madrytu, która objęła prowadzenie już w dziewiątej minucie. Barcelona rozkręciła się dopiero po przerwie, a swoim kolegom pomógł wprowadzony z ławki nowy nabytek - Dani Olmo. To on w 82. minucie strzelił gola na 2:1, zapewniając "Dumie Katalonii" trzy punkty. FC Barcelona znów wygrała mecz w La Liga. Głośno o nieuznanej bramce Roberta Lewandowskiego Prowadzenie - po wyrównującej bramce Pedriego - mógł jednak zapewnić swojej drużynie już wcześniej Robert Lewandowski. Ba, kapitan reprezentacji Polski trafił nawet do siatki w 71. minucie i celebrował swojego gola, ale jego radość przerwał sędzia Cesar Soto Grado, który po interwencji VAR nie uznał bramki 36-latka. W analizie cofnięto się bowiem do tego, co wydarzyło się chwilę wcześniej jeszcze przed polem karnym Rayo Vallecano. A tam zawodnik gospodarzy Pep Chavarria podczas walki o piłkę został nadepnięty przez obrońcę Barcelony - Julesa Kounde. Arbiter odgwizdał więc faul. Sprawą zajęły się wszystkie największe media sportowe w Hiszpanii. Kataloński dziennik "Mundo Deportivo" pisze o "kontrowersji", wspominając przy tym także o braku rzutu karnego za faul na Danim Olmo. Tamtejsza redakcja zaznacza przy tym, że Cesar Soto Grado... to jedyny aktywny sędzia w La Liga, który prowadził więcej przegranych niż wygranych przez Barcelonę meczów, tym samym tylko podsycając nastroje. Na łamach "Asa" głos zabrał natomiast były arbiter Eduardo Iturralde Gonzalez, chwaląc swojego kolegę po fachu za podjętą - po analizie VAR - decyzję. Kataloński "Sport" przytacza natomiast zapis rozmów arbitrów podczas analizy VAR. Cesar Soto Grado został poproszony o podejście do monitora, by "sam ocenił, czy nadepnięcie było wystarczająco poważne". Później sędzia główny poprosił o zbliżenie i odpowiedni kadr, a gdy zobaczył, że Jules Kounde rzeczywiście nadepnął przeciwnika, postanowił anulować bramkę Roberta Lewandowskiego.