Real Valladolid w starciu z FC Barcelona na Camp Nou nie miał żadnych argumentów. Gracze Pachety długimi fragmentami nie tyle nie potrafili znaleźć sposobu na zagrożenie "Dumie Katalonii", co nie byli w stanie wymienić kilku podań, by przeprowadzić składną akcję. Ostatecznie podopieczni Xaviego Hernandeza zwyciężyli 4:0. Spora w tym zasługa Roberta Lewandowskiego, który wykonał gigantyczną pracę dla drużyny, a przede wszystkim popisał się wyborną skutecznością, notując dwa trafienia. Polak rozpoczął strzelanie w 24. minucie, a dublet zanotował już w drugiej połowie, gdy popisując się niezwykłym polotem, uderzył piłkę piętą. Zamieszanie wokół bramki Lewandowskiego! Zapadła decyzja Sęk w tym, że piłka po finezyjnym strzale Polaka odbiła się jeszcze od obrońcy. Przez to wielu ekspertów domagało się, by nie przypisywać bramki Robertowi Lewandowskiemu, a potraktować ją jako trafienie samobójcze. Domagał się tego między innymi Tomas Roncero - znany dziennikarz hiszpańskiego "Asa". - Nie trzeba przypisywać Lewandowskiemu tych trafień, które nie są jego - napisał na Twitterze. Tomas Roncero pełni w "Asie" funkcję szefa odpowiadającego za dział dotyczący Realu Madryt i już wcześniej zdarzyło mu się "wbijać szpilę" Robertowi Lewandowskiemu. Tak było chociażby w trakcie przedsezonowych przygotowań, gdy szydził z początkowej nieskuteczności kapitana piłkarskiej reprezentacji Polski.- Lewandowski już pozamiatał w swojej koszulce z numerem 12 w Barcy. Dwa mecze, zero bramek - pisał wówczas. Polak jednak już robi swoje, a po meczu FC Barcelona z Realem Valladolid La Liga podjęła nieodwołalną już decyzję, by przypisać Robertowi Lewandowskiemu wspomnianą już bramkę. "Lewy" ma więc już na koncie cztery trafienia w tym sezonie, co pozwala cieszyć mu się z tytułu współlidera klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga.