Niedzielne "El Clasico" od samego początku przysparzało mnóstwo emocji. FC Barcelona objęła prowadzenie na wrogim dla siebie terenie - jakim jest Estadio Santiago Bernabeu - już w szóstej minucie, gdy piłkę posłał do siatki po rzucie rożnym Andreas Christensen. Na odpowiedź Realu Madryt nie trzeba było jednak czekać zbyt długo, bo już po 12 minutach do wyrównania doprowadził Vinicius Junior, pewnie wykorzystując rzut karny, choć jego intencje odgadł stojący między słupkami niemiecki golkiper Marc-Andre ter Stegen. W mediach aż huczy, fatalne doniesienia ws. Lewandowskiego. Zaskakujące ustalenia Real Madryt - FC Barcelona. Kuriozalna sytuacja, wielkie kontrowersje na murawie W 28. minucie znów zrobiło się gorąco w polu karnym Realu Madryt, a fani obu ekip zamarli i to na dobrych kilka minut. Wówczas "Duma Katalonii" kolejny raz stworzyła zagrożenie po rzucie rożnym, który wykonał Raphinha. Piłkę zagraną przez Brazylijczyka trącił Lamine Yamal, kierując ją w światło bramki. Andrij Łunin zebrał się do interwencji i trącił piłkę, lecz pozostało pytanie, czy zdążył to zrobić, zanim ta przekroczyła linię bramkową. Przez długi czas nie udało się dostać na nie odpowiedzi. Żadna z powtórek serwowanych przez realizatora nie pozwalała wyklarować sytuacji. A że władze La Liga z powodów finansowych nie zdecydowały się na wprowadzenie technologii goal-line (automatycznie wyjaśniającej takie sytuacje), sędzia główny mógł liczyć tylko na system VAR. Robert Lewandowski zapowiada, Hiszpanie nie mają wątpliwości. Wielka szansa Polaka Pierwotna decyzja Cesara Soto Grado nie została już jednak zmieniona. Robert Lewandowski i spółka nie mogli cieszyć się z drugiego gola. Znany kataloński dziennik "Sport" zinterpretował całą sytuację jednoznacznie.