Wspominam to nazwisko po raz kolejny, bo jego kadencja to ostatni okres, kiedy nasza reprezentacja była DRUŻYNĄ, kiedy piłkarze z niecierpliwością czekali na powołanie i z entuzjazmem stawiali się na wezwanie. Było oczywiście jedno ze zgrupowań przed Euro 2016, kiedy do hotelu "Bryza" w Juracie nie przyjechali wszyscy, ale była to sytuacja wyjątkowa: sztab przygotowywał kadrę przed arcyważnym turniejem i po sezonie każdego z zawodników trzeba było potraktować indywidualnie. A tamto zgrupowanie miało bardziej charakter integracyjny (piłkarze stawiali się z rodzinami) i miało jeszcze bardziej zacieśnić więzy między zawodnikami. Nie odebrał dwóch telefonów od Probierza. Teraz odsłania kulisy. Mocna zapowiedź Dariusz Dziekanowski: Probierzowi nie udało się stworzyć DRUŻYNY W tym przypadku trudno mi przyjąć do wiadomości, że nie dało się przekonać Roberta, by zagrał w tym jednym, ważnym meczu z Finami. Ale rozumiem dlaczego tak się dzieje: Probierzowi do tej pory nie udało się stworzyć tego, co udało się Nawałce. Czyli DRUŻYNY, tak po prostu. Nie ma w tej kadrze i wokół niej dobrej atmosfery, nie widać po piłkarzach entuzjazmu, szczególnej mobilizacji. Owszem, przed kamerą każdy powie, że "gra z orzełkiem na piersi jest wielkim honorem", ale słowa to jedno, czyny drugie. Przywołam tu ponownie przykład Wojciecha Szczęsnego i jego historii z grą w Barcelonie. Oferta gry w tak wielkim klubie to wielka pokusa sama w sobie, ale nie mniej ważna była i jest w tym postać trenera Flicka. Gra Barcelony jest odzwierciedleniem stylu pracy tego szkoleniowca: jest dyscyplina, ale po postawie piłkarzy na boisku widać także, że równie ważna jest radość - zarówno z gry, jak i przebywania razem. Widać ogromne zrozumienie i zaufanie między zawodnikami. Tego zupełnie nie da się dostrzec w naszym obecnym zespole narodowym. Nieobecność Lewandowskiego stawia Michała Probierza w dość trudnej sytuacji. Dawno już żaden zawodnik nie odmówił przyjazdu na kadrę z tego powodu, że potrzebuje odpoczynku. Pewnie nie bez znaczenia był fakt, że przybycie Roberta wiązałby się z trudnymi pytaniami dziennikarzy o zbliżającą się rozprawę (11 czerwca) kapitana kadry przeciwko swojemu byłemu menedżerowi, Cezaremu Kucharskiemu. Nie byłaby to dla Roberta Lewandowskiego komfortowa sytuacja, mogłaby wpłynąć na jego przygotowanie mentalne. Mogłaby, ale wcale nie musiała. Mimo wszystko uważam, że Probierz pozwolił na to, by kadra dla naszego najważniejszego piłkarza zeszła na dalszy plan. Wyobrażam sobie, że przy innym trenerze, z takim z dużym autorytetem jak na przykład Flick, "Lewy" przyjechałby na zgrupowanie, oświadczył, że skupia się wyłącznie na piłce, rozegrałby świetny mecz przeciwko Finlandii i tym samy uwiarygodniłby swoje zaangażowanie. Inne sprawy, te pozasportowe, zeszłyby wtedy na dalszy plan. Gdyby w tej kadrze była dobra atmosfera, zadzwoniłby do niego trener, albo nawet któryś z kolegów z drużyny i powiedział: "Słuchaj, stary, przyjeżdżaj, czekamy tu na ciebie, jesteś kapitanem, jesteś nam potrzebny". Ale w tej obecnej reprezentacji nie ma piłkarzy, którzy zdobyli się na taki ruch. Zrobiłby to pewnie Szczęsny, ale przecież dawno go już nie ma w naszej reprezentacyjnej drużynie i już zapewne nie będzie. Prawdopodobieństwo jego powrotu jest takie samo, jak to, że Michałowi Probierzowi uda się kiedyś zrobić z kadry narodowej prawdziwą drużynę...