Polak po ośmiu latach występów opuścił Bayern Monachium i przeniósł się do FC Barcelona. Nie brakowało obaw o to, czy będzie w stanie odnaleźć się w nowym otoczeniu, a w rozgrywkach La Liga podtrzymać skuteczność, jaką imponował na boiskach Bundesligi. Okazały się one bezzasadne - "Lewy" jest postrachem bramkarzy i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ligi. Błyszczy też w Lidze Mistrzów, gdzie w spotkaniu pierwszej kolejki przeciwko Viktorii Pilzno skompletował hat-tricka. Zbigniew Boniek wskazał "wielką trójkę" Jeszcze bardziej imponującym dorobkiem pochwalić może się Erling Haaland. Norweg, który latem, podobnie jak Lewandowski także opuścił Bundesligę (wybrał Manchester City) ma na koncie już 17 trafień. Według medialnych przecieków "The Citizens" już pracują nad nowym kontraktem dla 22-latka i to mimo faktu, że obecny wygasa dopiero w 2027 roku. W porównaniu z tą dwójką nieco słabiej wypada aktualnie Karim Benzema. Francuz z Realu Madryt trafiał dotąd "tylko" cztery razy. Jemu dokucza jednak pech: na początku września zmagał się z kontuzją, a do gry wrócił dopiero w minioną niedzielę. Nie był to jednak powrót udany. Jego zespół zgubił punkty (zremisował 1:1 z Osasuną), a snajper nie wykorzystał rzutu karnego. Według Zbigniewa Bońka to właśnie wymieniona trójka to obecnie topowi napastnicy świata. W serwisie Twitter wypowiedział się na ten temat, przy okazji... zaczepiając "Lewego". - Haaland, Benzema, Lewandowski. Trzy wspaniałe "9" - napisał, oświadczając, że dla niego pierwsze miejsce w tym gronie jest zarezerwowane. Oznaczył przy tym Roberta Lewandowskiego, jakby potwierdzając, że to właśnie jemu należy się laur. Pod wpisem szybko pojawiło się mnóstwo komentarzy. Część fanów zastanawiała się, co w gronie "wyróżnionych" robi Benzema, inni - czy wyczyny "Lewego" można stawiać wyżej, niż popisy Haalanda.