Już mogło się wydawać, że forma Roberta Lewandowskiego w końcu wróciła do takiej, do jakiej przez wiele lat nas przyzwyczaił. Po tragicznym 2023 roku kapitan reprezentacji Polski w 2024 wszedł z zamiarem wyraźnej poprawy dyspozycji. Lewandowski przez poprzednią dekadę przyzwyczaił nas kibiców, do takiego poziomu, że jego forma z poprzedniego roku była wręcz katastrofą. Z racji wieku nie można było spodziewać się już progresu, ale powrót do normalnej dyspozycji wydawał się realny. Lewandowski wrócił do formy w 2024 roku Trzeba przyznać, że zapowiedzi naszego kapitana znalazły odzwierciedlenie na murawie. W wywiadzie dla kanału Foot Truck zdradził, że wprowadził specjalny trening, który ma sprawić, że jego forma będzie lepsza. Wówczas przyznawał otwarcie, że będzie to wymagało od niego czasu. Tak też się faktycznie stało. Lewandowski w 2024 roku, a konkretnie od lutego wygląda wyraźnie lepiej. Nie ma już problemów technicznych, nie przegrywa też tak łatwo pojedynków fizycznych. To poskutkowało nawet tytułem najlepszego zawodnika La Liga w lutym. Lewandowski wygrał walkę o to miano z Federico Valverde. Naprawdę dobrze wyglądał także w dwumeczu Ligi Mistrzów z SSC Napoli, a później w pierwszym spotkaniu z Paris Saint-Germain. Po rewanżu w Katalonii na Polaka spadła jednak olbrzymia fala krytyki, którą miał prawo próbować uciszyć. Do tego potrzebny był dobry występ w odwiecznej rywalizacji. Lewandowski miał w końcu pokazać jakość w ligowym El Clasico. Tragiczne El Clasico "Lewego". Zmiana i wybuch Tomaszewskiego "Lewy" oczywiście wyszedł w pierwszym składzie na hitowe starcie z Realem Madryt. Nie zaprezentował się jednak dobrze, co więcej, to był zwyczajnie słaby występ kapitana naszej kadry. Podobnego zdania był sam Xavi Hernandez. Hiszpański szkoleniowiec zdjął Lewandowskiego po upływie ledwie godziny tego pojedynku. W tamtym momencie Polak miał na koncie 24 kontakty z piłką, zero strzałów celnych i dwa niecelne. Generalnie wszyscy zgadzali się, że na zmianę zasłużył. Jan Tomaszewski wróży, a raczej, życzy Lewandowskiemu odejścia z klubu po zakończeniu sezonu. - Teraz naprawdę życzę mu, żeby złapał lukratywny kontrakt w Arabii Saudyjskiej. Niech odejdzie z tego klubu, który jest najbardziej zadłużonym klubem piłkarskim na świecie. Już nie wystarczą te "szlabany", te transze, bo inwestorzy domagają się pieniędzy. Jak to się skończy, zobaczymy - stwierdził bez ogródek były legendarny bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z "Super Expressem". Co więcej, Tomaszewski chwali się, że od początku miał świadomość tego, iż połączenie Lewandowskiego z Barceloną niekoniecznie musi być dobre. - Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć. Byliśmy praktycznie jedynymi ludźmi w Polsce, którzy powiedzieli, i to jest do odtworzenia, że Barcelona nie jest klubem dla Roberta Lewandowskiego. Oni grają bez środkowego napastnika. Ta dziewiątka musi się cofać, czyli jak do tej pory grał w Bayernie i przebiegał osiem kilometrów, tutaj musiał 10-12. Poza tym przypomnijmy sobie, co było dwa lata temu. Te wszystkie artykuły o nim, o jego małżonce, moim zdaniem poruszyło to Roberta. I było to widać przez te dwa lata po jego grze - przypomniał Tomaszewski.