O tym, że Michał Probierz postanowił odebrać opaskę kapitańską Robertowi Lewandowskiemu i przekazać ją Piotrowi Zielińskiemu poinformowano w niedzielę o godz. 21:01. Sprawa szybko nabrała rozgłosu, a po tym, jak piłkarz FC Barcelona zakomunikował, że nie będzie występował w kadrze narodowej do czasu, gdy jej selekcjonerem pozostanie Probierz, doczekała się kolejnych komentarzy i reakcji. Błyskawicznie na decyzję Probierza zareagował Grosicki, który w niedzielę obchodził 37. urodziny. Piłkarz Pogoni Szczecin w piątek rozegrał pożegnalne spotkanie w biało-czerwonych barwach, a następnie wraz z bliskimi oraz Kamilem Glikiem i jego rodziną wyjechał na wakacje. Mimo to, podobnie jak Glik, który zresztą dał do zrozumienia, że aprobuje decyzję Probierza, uważnie śledził to, co działo się w Polsce. "Dzieje się" - napisał dziewięć minut po opublikowaniu komunikatu ws. odebrania opaski "Lewemu". Grosicki do swojego wpisu dorzucił wymowne emotikonki, w tym tę imitującą "ogień". Robert Lewandowski pożegnał Kamila Grosickiego O Grosickim ostatnio również było głośno w kontekście Lewandowskiego i reprezentacji Polski. Snajper FC Barcelona bowiem przyleciał na mecz z Mołdawią w Chorzowie, by razem z kolegami z kadry pożegnać "Turbogrosika". Doszło przy tym do zwrotu akcji, ponieważ początkowo wydawało się, że Lewandowski nie przerwie urlopu, by pojawić się w Polsce. Już wcześniej podjął bowiem decyzję o rezygnacji z udziału w zgrupowaniu reprezentacji, tłumacząc się zmęczeniem po sezonie klubowym. "Mega. Nie wiedziałem o tym wcześniej, dowiedziałem się dopiero rano. Podziękowałem mu. Powiedziałem, że cieszę się z tego, że tu jest, bo przeżyliśmy wiele pięknych chwil w reprezentacji" - komentował później Grosicki. "Lewy", którego początkowo krytykowano za to, że nie zamierza przyjechać na pożegnalny mecz kolegi z kadry, z kolei tłumaczył na antenie TVP Sport, że sytuacja została źle zinterpretowana przez media. Otóż, jak wyjaśniał, już wcześniej wiedział, że pojawi się w Chorzowie, ale nie ujawniał swoich planów, ponieważ chciał zrobić niespodziankę Grosickiemu. "Wiedziałem już od dwóch dni, jak zadzwoniłem do trenera, że nie przyjeżdżam na zgrupowanie, że będzie ta niespodzianka, żeby było to w tajemnicy. Taki był plan" - przekonywał.