Dużo krytyki pod swoim adresem usłyszał Robert Lewandowski za ubiegłe rozgrywki. Kapitan reprezentacji Polski często zawodził i jego dorobek bramkowy nie był tak imponujący jak w poprzednich latach. Wydawało się i pojawiały się takie głosy, że to zmierzch świetnego napastnika. Lewandowski udowodnił jednak, że nie warto go skreślać, czego potwierdzeniem są trwające rozgrywki. W tych Polak ponownie zachwyca. Zwłaszcza pierwsza część sezonu była w jego wykonaniu imponująca. Trudno było znaleźć mecze, w których nie wpisywał się na listę strzelców. Nierzadko bywało również tak, że zdobywał dublety, a nawet hattricki. I to zarówno w lidze hiszpańskiej, jak i w Lidze Mistrzów. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że nic nie przeszkodzi Lewandowskiemu w zdobyciu korony króla strzelców w La Liga. Przebudził się jednak Kylian Mbappe. Flick wprost o pogoni Lewandowskiego za Mbappe. Nie zostawił złudzeń Reprezentant Francji, który był krytykowany za swoje pierwsze miesiące w Realu Madryt, zaczął grać zdecydowanie lepiej i przede wszystkim zaczął regularnie wpisywać się na listę strzelców. Robił to na tyle regularnie, że obecnie ma trzy bramki przewagi nad Lewandowskim w klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. Mbappe wykorzystał fakt, że Polak w ostatnich tygodniach zmagał się z kontuzją. I z tego powodu nie wystąpił w kilku spotkaniach. Również w niedzielnym El Clasico, w którym Mbappe ustrzelił hattricka. Kapitan reprezentacji Polski wrócił do wyjściowego składu na mecz z Espanyolem. W tym Barcelona grała o mistrzostwo, bo zwycięstwo pieczętowało zdobycie tytułu przez Blaugranę. Hansi Flick tuż przed meczem został zapytany o walkę o tytuł króla strzelców. Niemiec był w swojej wypowiedzi wręcz bezwzględny. "To nie jest najważniejsza rzecz. Najważniejsza jest drużyna, a wszystko inne jest drugorzędne" - stwierdził szkoleniowiec Dumy Katalonii tuż przed czwartkowym spotkaniem w rozmowie z Movistar+. Wydaje się, że walka Lewandowskiego o Trofeo Pichichi może być mocno utrudniona. Zwłaszcza, że do rozegrania zostały już tylko dwa spotkania, a w meczu z Espanyolem Polak zszedł w 65. minucie. Bez zdobyczy bramkowej. Napastnik i tak miał powody do radości, bo Barcelona wygrała 2:0 z lokalnym rywalem i zagwarantowała sobie mistrzostwo Hiszpanii.