Wokół Polaka ostatnio jest bardzo gorąco. Co prawda jego umowa z Bayernem wygasa w czerwcu 2023 r., ale Lewandowski i jego menedżer już teraz chcieliby wiedzieć, na czym stoją. Tymczasem Niemcy nie spieszą się z negocjacjami. Pierwsze spotkanie już się odbyło, ale nie przyniosło przełomu. A sytuacja robi się dość napięta, ponieważ Polakiem interesuje się również FC Barcelona. Na razie sytuacja wygląda tak, że albo "Lewy" przedłuży umowę z mistrzem Niemiec na satysfakcjonujących go warunkach, albo będzie chciał odejść już teraz. Bayern Monachium. Oni mogą zastąpić Lewandowskiego Bayern zabezpiecza się na tę drugą ewentualność, a w "Bildzie" właśnie pojawiła się lista zawodników, którzy w niedalekiej przyszłości mogliby zastąpić Lewandowskiego. Znajduje się na niej 22-letni Darwin Nunez z Benfiki Lizbona, który jest obiektem westchnień wielu europejskich potentatów. Problemem są jednak koszty tego transferu, bo w klauzuli odejścia Urugwajczyka wpisana jest kwota odstępnego w wysokości 150 mln euro, choć sporą część tej kwoty podobno można zbić. Tańszy rozwiązaniem jest transfer 27-letniego Sebastiena Hallera. Napastnik Ajaksu do wzięcia jest za ok. 40 mln euro, a to już są okolice sumy, jaką Bayern jest w stanie uzyskać od Barcelony za sprzedanie Lewandowskiego. Trzecią i dość oczywistą opcją jest pozyskanie Patricka Schicka z Bayeru Leverkusen. Czech z 21 golami jest wiceliderem klasyfikacji strzelców Bundesligi, a przed nim znajduje się Lewandowski (33 bramki). Schick jest jednak młodszy od Polaka o osiem lat, ale w jego przypadku Bayern musiałbym liczyć się z wyłożeniem ok. 80 mln euro. Oficjalnie mistrzowie Niemiec uspokajają jednak, że w sprawie Lewandowskiego nic jeszcze nie jest przesądzone. - Jego kontrakt wygasa latem 2023, więc mamy dużo czasu na negocjacje - mówi Hasan Salihamidzić, dyrektor Bayernu. PJ