Serial pt. "Odejście Roberta Lewandowskiego" trwa od kilku tygodni. Polak zapowiedział, że chce opuścić Monachium, a jego kolejnym klubem miałaby być FC Barcelona. "Mam nadzieję, że Lewandowski zagra w Barcelonie". Zaskoczenie? W Bawarii z początku patrzyli na takie rozwiązanie z dużym dystansem. Władze klubu podkreślały, że Polak kontrakt ma ważny jeszcze przez rok i powinien go wypełnić. W tym czasie do willi Lewandowskiego na Majorce zawitał Hasan Salihamidzić. Dyrektor sportowy Bayernu liczył, że jeszcze nic nie jest stracone i zdoła przekonać Polaka do pozostania. Przyjęty został podobno bardzo gościnnie, ale usłyszał, że Lewandowski zdania nie zmienił. Działania podjęła też Barcelona, która przedstawiła Bawarczykom już dwie oferty. Obie zostały odrzucone, ale przygotowywana jest trzecia, podobno bardzo kuszącą, bo na 50 mln euro. Większym problem wydaje się jednak sposób zapłaty - Katalończycy, którzy borykają się z problemami finansowymi, chcieliby zapłacić za Polaka w ratach. O takim rozwiązaniu Bayern nie chce słyszeć i żąda płatności całej kwoty od razu. Hugo Ekitike na celowniku Bayernu Monachium Równocześnie Bawarczycy przygotowują plan "b" na wypadek odejścia Lewandowskiego. Zrezygnowali już Saszy Kalajdzicia z VfB Stuttgart, który nie pali się do zmiany klubu. Odpadła też opcja z Romelu Lukaku, więc teraz na szczycie listy mistrzów Niemiec znajduje się Hugo Ekitike. Lewandowski gotowy do strajku? "Nie wróci już do Monachium" 20-letni Francuz miałby być inwestycją w przyszłość, jednak nie tylko uczyłby się pod okiem Thomasa Muellera i Sadio Mane, ale miałby szybko wskoczyć do pierwszego składu. W poprzednim sezonie młody zawodnik zdobył 10 bramek i miał trzy asysty w 23 spotkaniach Stade Reims, a to wystarczyło, by otrzymał łatkę wielkiego talentu i przyciągnął uwagę takich klubów jak Paris Saint Germain czy Real Madryt. W przypadku Ekitike mówi się o kwocie transferowej w wysokości blisko 40 mln euro. By się zdecydować na pozyskanie Francuza, Bayern musiałby wcześniej sprzedać Lewandowskiego. PJ