Życie nie oszczędzało Iwony Lewandowskiej. Po śmierci męża została sama z dwojgiem dzieci, co mocno odbiło się na jej zdrowiu psychicznym. W rozmowie z WP Sportowymi Faktami przyznaje, że sprawy zaszły daleko i musiała mierzyć się z chorobą. Opowiada też, że przez lata była na każde zawołanie syna. Nawzajem potrzebowali swojej obecności i wsparcia. Pragnęła, by Robert jak najmniej boleśnie odczuwał brak ojca. Zresztą - jak sama mówi - "Lewy" bardzo przypomina tatę. "Odziedziczył po nim dyplomację i intuicję do ludzi" - wyjaśnia. Nie ukrywa, że trudnym momentem w ich życiu było także odrzucenie syna przez Legię. "To był najtrudniejszy moment w jego karierze. (...) Kiedy wezwali Roberta do klubu, nie wiedziałam, czego od niego chcą. Siedzę w samochodzie, syn wraca ze spuszczoną głową i mówi, co się stało. Wkurzyłam się! (...) Wróciliśmy do domu, ugotowałam rosół, zrobiłam buraczki z marchewką" - wraca do przeszłości. Nie siedziała bezczynnie. Zadzwoniła do trenera Marka Krzywickiego i uradzili, co robić. Zawieźli Roberta na trening do Znicza Pruszków. I tak się zaczęło. Żona Lewandowskiego wyznała, że straciła ciążę. Wymowna reakcja mamy Roberta Iwona Lewandowska o karierze Roberta: "Nie myślałam o tym, że może zajść tak daleko". Mówi też o mundialu w Katarze "Nie myślałam o tym, że [Robert] może zajść tak daleko" - wyjawia Iwona Lewandowska. Podczas trwającej lata kariery syna przeżyła razem z nim różne chwile. W pamięć wryły się jej euforia na Narodowym po awansie na Euro 2016, seria rzutów karnych w meczu z Portugalią, decydujące spotkanie z Czechami w fazie grupowej Euro 2012 i... ostatni mundial w Rosji. Dziś mocno trzyma kciuki za powodzenie "Lewego" i reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Katarze. Jest pewna jednego - na mecz z Meksykiem podopieczni Czesława Michniewicza wybiegną z jej synem w roli kapitana. "Pozostałych nazwisk nie wskażę, bo reprezentacja jest w przebudowie, a sytuacja szybko się zmienia. Przykład? Selekcjoner Michniewicz był nie tak dawno na meczu Lecha Poznań, który ograł Villarreal 3:0, na pewno miał ciekawy materiał do analizy. Cieszę się, że Arek Milik strzela w Juventusie, może w kadrze też złapie formę. Krzysiek Piątek trafia teraz trochę rzadziej, ale spokojnie. Mamy też Piotrka Zielińskiego i Kamila Glika, więc są nazwiska. Do tego dochodzi zdolna młodzież, chociażby z włoskich klubów. Naprawdę jest kim grać" - ocenia. I uspokaja nastroje: "Najpierw wyjdźmy z grupy, to już byłby wielki sukces". Barcelona to za wysokie progi dla Lewandowskiego? Krzywicki mówi wprost