Wystarczy prześledzić występy Polaka w Barcelonie. Jeśli nie był kontuzjowany lub zawieszony za kartki, wystąpił w 67 spotkaniach. Tylko trzy razy wchodził na boisko jako rezerwowy. Hiszpańskie media pisały, że Lewandowski jest w gronie "nietykalnych", czyli piłkarzy, którzy zawsze mogą liczyć na występ w podstawowym składzie. I to właściwie bez względu na formę. I Polak rzeczywiście korzystał z tego przywileju, przede wszystkim w tych rozgrywkach, bo poprzednie były dla niego dość udane. W tym sezonie w 21 meczach zdobył dziewięć goli i miał pięć asyst. W teorii nie aż tak złe liczby jak na napastnika, ale w Barcelonie wymaga się więcej. Jeszcze można by przymknąć oko, gdyby zespół seryjnie wygrywał. Tymczasem w La Liga jest czwarta z siedmioma punktami straty do lidera i obrona tytułu stoi pod znakiem zapytania. W Lidze Mistrzów udało się wyjść z grupy, ale Polak zdobył w Europie tylko jedną bramkę. A w dziesięciu ostatnich występach w hiszpańskiej ekstraklasy tylko trzy gole. Barcelona może sporo zaoszczędzić na odejściu Lewandowskiego Według sport.es w zarządzie Barcelony podjęto kluczową decyzję i Lewandowski nie jest już "nietykalny". Mało tego, kataloński klub chciałby sprzedać Polaka już w czerwcu, choć ten zarzeka się, że chce wypełnić obowiązujący do 2025 roku kontrakt. "Niezadowolenie z formy napastnika rośnie zarówno w zespole, jak i zarządzie. I można wykluczyć transferu już w czerwcu" - napisał sport.es. We ten sposób Barcelona chciałby zaoszczędzić na kontrakcie jednego z najlepiej opłacanych zawodników w drużynie, który na dodatek nie spełnia pokładanych nadziei. W przyszłym sezonie jego pensja miałby wzrosnąć do maksimum (32 mln euro). Do tego mogłaby odzyskać część z zainwestowanych w sprowadzenie zawodnika z Bayernu (45 mln euro). "W imieniu klubu rozmawiali z arabskim agentem (wszystkie transfery do Arabii Saudyjskiej muszą przejść przez autoryzowanego pośrednika), aby sprawdzić możliwości transferu w czerwcu." - dodaje dziennikarz sport.es.