Podniosłe chwile prezentacji Roberta Lewandowskiego na Camp Nou minęły, a Barcelona coraz mocniej musi stąpać po ziemi w perspektywie rychło zbliżającego się sezonu ligowego. Problemów do rozwiązania wciąż jest kilka, a najbardziej naglącym jest rejestracja Polaka, tak by mógł występować w LaLiga. Czytaj także: Barcelona kontynuuje zakupy - chce gwiazdę Manchesteru City Nie tylko o "Lewego" zresztą chodzi, lecz także o sprowadzonych w okresie letnim Raphinhe, Julesa Kounde, Andersa Christiansena. Według dziennikarzy "Mundo Deportivo" nie obejdzie się bez skomplikowanych ruchów określanych przez media jako czwartą dźwignię finansową Barcelony. LaLiga skrupulatnie podlicza wydatki FC Barcelona "Należy pozbyć się jeszcze 30 milionów euro. To otworzy drzwi do zarejestrowania tych transferów" - piszą autorzy publikacji. Według nich LaLiga skrupulatnie podlicza wydatki Barcelony i może się okazać, że nawet takie wysiłki w jej wykonaniu okażą się niewystarczające. Częściowo cele te będzie można osiągnąć wewnątrz drużyny. Weterani i wychowankowie Barcelony Gerard Pique i Sergio Busquets zgodzili się na obniżkę zarobków. W grę wchodzi jeszcze sprzedaż niektórych piłkarzy. W ostatnich miesiącach "Blaugrana" wróciła "do gry" dzięki wdrożeniu trzech tak zwanych dźwigni finansowych. Polegały one na sprzedaży pakietu praw do różnego rodzaju własności klubowych. Zapewniły one dochód zapewniający płynność i pozwalający na transfery.