"Lewy" już w 11. minucie spotkania w Pampelunie został ukarany żółtą kartką. Nieco ponad kwadrans później w powietrznym pojedynku z Davidem Garcią kolejny raz przekroczył przepisy. Arbiter wyciągnął drugi żółty, a chwilę potem - czerwony kartonik. Polak z tą decyzją nie mógł się pogodzić. Barcelona ma już plan ws. Lewandowskiego Wraz z kolegami z zespołu długo dyskutował z sędzią, a gdy to nie przyniosło skutku, w końcu udał się w kierunku linii bocznej. Idąc, wykonywał dość niespotykane w jego przypadku, wskazujące skrajną irytację gesty: pocierał palcem nos, wskazując następnie za siebie. Według hiszpańskich mediów (m.in. "AS") były one wymierzone w arbitra. "Kontrowersyjny gest Lewandowskiego po wydaleniu z boiska. Polski napastnik wywołał poruszenie, gdy schodził do szatni i robił dziwny gest do Gila Manzano [sędzia prowadzący mecz Osasuna - Barcelona]" - napisano. Dziennikarze są zdania, że za swoje zachowanie "Lewy" może zostać ukarany nawet trzema meczami zawieszenia. Byłaby to kara bardzo surowa i mająca spory wpływ na całą drużynę Barcelony, która musiałaby radzić sobie bez największej gwiazdy nie tylko w "sylwestrowym" spotkaniu przeciwko Espanyolowi, ale być może i kolejnych pojedynkach z Atletico Madryt (8 stycznia) i Betisem (12). Alfredo Martinez z "Onda Cero" poinformował, że "Duma Katalonii" już teraz jest przygotowana na ewentualną, surową decyzję władz ligi. Jak przekazał, klub ma już nawet sprecyzowaną linię obrony. Barcelona zamierza argumentować, że wspomniany gest Lewandowskiego skierowany był w stronę trenera, Xaviego Hernandeza. Dzień po kontrowersyjnym zachowaniu w starciu z Osasuną "Lewy" odebrał drugiego w karierze "Złotego Buta" dla najskuteczniejszego strzelca europejskich rozgrywek w sezonie 2021/22.