Latem ubiegłego roku Moise Kean przeszedł z Juventusu Turyn do Fiorentiny za 13 mln euro. Wtedy ta kwota wydawała się niebagatelna, głównie z uwagi na fatalną skuteczność napastnika. Nie zdołał wpisać się na listę strzelców w 20 klubowych występach Z dzisiejszej perspektywy temat wygląda zgoła inaczej. Wszystko wskazuje na to, że "Viola" zrobiła znakomity interes. 25-latek regularnie trafia do siatki, a jego obecna wartość rynkowa szacowana jest na 40 mln euro. Za taką sumę na pewno jednak nie opuści Florencji. Jak poinformował Fabrizio Romano, w kontrakcie piłkarza zawarto klauzulę z kwotą odstępnego wynoszącą 50 mln euro. Będzie można dobić interesu w ściśle określonym terminie: w dniach 1-15 lipca 2025 roku. Piłkarz Barcelony nie mógł już tego znieść. Wielka furia, wszystko nagrano [WIDEO] Moise Kean na radarze Barcelony. Operacja jego angażu będzie skomplikowana Chętni? Do tej pory było wiadomo o zakusach ze strony Arsenalu Londyn i Newcastle United. Teraz - jak donosi "Tuttosport" - do gry wchodzi z determinacją także Barcelona. Kean miałby na Camp Nou zostać najpierw partnerem, a docelowo następcą Roberta Lewandowskiego. Polak w tym roku skończy 37 lat. W barwach "Blaugrany" chce rozegrać kolejny sezon, ale później klub będzie potrzebował rasowego snajpera na pozycję numer "9". Najlepiej na lata. Pytanie tylko, jak na plany Barcelony zapatruje się główny zainteresowany. Część włoskich mediów przekonuje, że w najbliższym czasie nie będzie on zainteresowany zmianą otoczenia. Woli zostać w Serie A, by umocnić swoją pozycję w ostatnim sezonie przed mundialem. Do tej pory w drużynie narodowej zaliczył 21 występów i zdobył siedem bramek. Nigdy nie grał jednak na turnieju rangi mistrzowskiej. Ma nadzieję, że zmieni się to w przyszłym roku. W bieżącym sezonie dla Fiorentiny rozegrał 39 spotkań, strzelił 23 gole i zanotował trzy asysty. Jest obecnie wiceliderem klasyfikacji ligowych strzelców (17 trafień).