Wojciech Szczęsny ostatnio miał okazję grać w kilku spotkaniach z rzędu w barwach FC Barcelona, najpierw występując w potyczce Pucharu Króla przeciwko UD Barbastro, a następnie w półfinale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Athletikowi Bilbao. Potem zaś przyszedł czas na elektryzujące starcie w finale SH przeciwko Realowi Madryt - i gdy w potyczce tej wszystko zaczęło iść jak najbardziej po myśli "Dumy Katalonii" polski golkiper postanowił mocno naruszyć zaufanie, jakim obdarzył go Hansi Flick. Flick wybrał Szczęsnego, a potem wylał kubeł zimnej wody. Nie zostawił złudzeń Polakowi ws. przyszłości Wojciech Szczęsny wyrzucony z boiska. Czerwona kartka Polaka w "El Clasico" "El Clasico" zaczęło się od wyjścia na prowadzenie ze strony Realu Madryt - w 5. minucie do siatki trafił Kylian Mbappe, natomiast potem wszystko zaczęło wymykać się 'Królewskim" spod kontroli. W 22. minucie wyrównanie dał "Barcy" Lamine Yamal, potem zaś swoje trzy grosze dorzucali Robert Lewandowski, Raphinha (uzyskał dublet) oraz Alejandro Balde. Niespodziewanie zdarzyło się to: W 54. minucie "Los Blancos" ruszyli z atakiem - futbolówka trafiła do Mbappe, który został jeszcze przed polem karnym podcięty przez Szczęsnego. Po konsultacji z VAR sędzia Jesus Gil Manzano nie mógł mieć już wątpliwości - pokazał "Szczenie" czerwoną kartkę i to było na tyle z gry Polaka. Bramka FCB oczywiście nie mogła pozostać pusta - po odprawieniu 34-latka jego miejsce zajął Inaki Pena, a swoistą ofiarą całej tej sytuacji musiał zostać Gavi, który trafił na ławkę rezerwowych. Flick nie mógł być zadowolony z takiego obrotu spraw. Piątek w kosmicznej formie, on znowu to zrobił. Popis w hicie z liderem, a to było i tak za mało Wojciech Szczęsny został "awaryjnym" transferem FC Barcelona Wojciech Szczęsny trafił do FC Barcelona już po zamknięciu letniego okienka transferowego jako wolny agent - zawiesił on swoją piłkarską emeryturę i wszedł w rolę drugiego golkipera po tym, jak Pena "awansował" w związku z długotrwałą kontuzją Marca-Andre ter Stegena. Od początku roku wydawało się, że "Szczena" jest na fali wznoszącej jeśli mowa o jego pozycji w klubie, ale niedzielny wieczór mógł tu sporo przekreślić...