Poważne kłopoty finansowe Barcelony, ciągnące się na dobrą sprawę od kilku sezonów, nie stanowią tajemnicy. Mimo to kibice "Dumy Katalonii" są mocno poirytowani najnowszymi doniesieniami hiszpańskich mediów. Wynika z nich, że w klubie nie ma pieniędzy, by zgłosić do gry pozyskanych przed sezonem zawodników. Kontrakty z ekipą z Camp Nou podpisali w ostatnich tygodniach Robert Lewandowski, Raphinha, Andreas Christensen, Franck Kessie i Jules Kounde. Każdy z nich przewidziany jest do regularnej gry w wyjściowej jedenastce. Sęk w tym, że na ten moment perspektywa ich oficjalnego debiutu wygląda mgliście. Lewandowski czeka na oficjalny debiut. "Barca" szuka 130 mln euro "Barcelona potrzebuje 130 milionów euro ze sprzedaży aktywów lub zawodników, ewentualnie z obniżek pensji, aby móc zarejestrować pięć ostatnich transferów" - napisał w piątek na Twitterze Marcal Lorente, dziennikarz "Mundo Deportivo". Dodał również, że w ciągu najbliższych 25 lat klub otrzyma o 42 mln euro mniej ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych i będzie musiał zmierzyć się z okrojonym o 74 mln euro limitem płac w porównaniu do poprzednich pięciu sezonów. Wiadomo, że w tej chwili "Barca" nie ma pieniędzy na rejestrację nowych graczy. Klub próbuje ratować się sprzedażą lub wypożyczeniem Frenkiego de Jonga i Memphisa Depaya. Problem w tym, że żaden z tych graczy nie kwapi się do zmiany klubowych barw tego lata. Tymczasem inauguracja nowego sezonu La Liga już za dwa tygodnie. W Pierwszym meczu "Blaugrana" zmierzy się przed własną publicznością z Rayo Vallecano. Podpieczni Xaviego Hernandeza przebywają obecnie na tournee w USA. Na jego zakończenie, w nocy z sobotę na niedzielę polskiego czasu, zmierzą się z New York Red Bulls. Na premierową bramkę w nowym zespole po raz kolejny zapoluje Lewandowski. ZOBACZ TAKŻE: