Przed sezonem Robert Lewandowski przeniósł się z Bayernu Monachium do Barcelony. Przed El Clasico, Eleven Sports porozmawiało z jego żoną. Anna Lewandowska zdradziła, że ten transfer do końca nie był pewny, a po powrocie polskiego napastnika do Bayernu i rozpoczęciu przygotowań, wydawało się, że do przenosin nie dojdzie. - Miałam spakowane walizki swoje i dzieci, na lato i nie wiedziałam, czy dopakowywać jeszcze walizki, bo nie wiedziałam skąd, gdzie polecę - przyznała Anna Lewandowska. Żona kapitana reprezentacji Polski zdradziła, że ten transfer dużo kosztował całą rodzinę. Transakcja się opóźniała, a rozstania z przyjaciółmi w Monachium były ciężkie. - W Monachium dużo zmieniła pandemia. Kontakty z żonami piłkarzy ucierpiały. Dużo piłkarzy zmieniło kluby. Jeżeli chodzi o relacje zbudowane przez lata, z osobami, które od lat mieszkały w Monachium, było to dla nas bardzo ciężkie - powiedziała. - Same kulisy transferu kosztowały nas bardzo dużo stresu. Z nikim nie mogliśmy się podzielić na zewnątrz. Każde słowo było brane pod uwagę - dodała. Kibice Bayernu dziękowali Lewandowskiemu za lata pełne sukcesów z Bayernem Anna Lewandowska zdradziła też, że po ogłoszeniu transferu, jej mąż poszedł do restauracji w Monachium, aby uczcić transfer. Tam spotkał kibiców, którzy dziękowali mu za wspaniałe lata w Bayernie. - W momencie kiedy poszła oficjalna informacja, że Robert zmienia klub, byłam w Hiszpanii, z dziewczynkami. Leżałam w łóżku i rozmawiałam z Robertem. Mówił, że wchodzi do restauracji, żeby uczcić transfer, bo na drugi dzień leci do Stanów na tournée Barcelony. Po powrocie z kolacji Robert mówił, że ludzie w restauracji podchodzili do niego, dziękowali i gratulowali - przyznała.