Anna i Robert Lewandowscy rozpoznawalność i zasięgi wykorzystują m.in. do pomocy innym. Angażują się w różne inicjatywy charytatywne. Przed kilkoma dniami w sieci pojawiło się wideo, na którym uwieczniono ich poruszającą wizytę w szpitalu dziecięcym w Barcelonie. Wcześniej niejednokrotnie włączali się m.in. w aukcje na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz w pomoc za pośrednictwem akcji Szlachetna Paczka. W tym roku piłkarz oraz jego żona zdecydowali się wspomóc czteroosobową rodzinę, w skład, w której wchodzą mama Katarzyna, tata Jakub, trzyletnia Nela oraz roczny Aleksander. Mały chłopiec ma problemy zdrowotne. Rodzice starają się mu pomóc, a przy tym nie zapominają o starszej córeczce oraz jej potrzebach. Ale nie wszystkie są w stanie zrealizować. "Rodzice próbują połączyć pracę z ciągłymi wizytami w szpitalu i opieką nad małą Nelą. Mają wiele takich bardzo podstawowych potrzeb, jak łóżeczko dla dziecka, jak ubranka, szczególnie te zimowe, kombinezony, lodówka. Mała Nela na marzenie dostać jakiś gadżet z Psim Patrolem i oczywiście jako mama od razu myślę sobie o moich dzieciach, o tym, jak może być ciężko tej rodzinie" - skomentowała Anna Lewandowska w materiale opublikowanym na Instagramie. Teraz, w rozmowie z Onetem, dodaje, że przygotowywanie świątecznej paczki dla potrzebujących to u nich w domu już świąteczna tradycja. Dziś jest majętna, ale doskonale pamięta czasy, w których w jej domu rodzinnym się nie przelewało. Właśnie teraz postanowiła do nich wrócić. Anna Lewandowska odpaliła "bombę roku". Chodzi o jej męża Anna Lewandowska nie ma zamiaru ukrywać tego przed córkami. "Wtedy tłumaczę im..." O tym, jak żyło się Annie Lewandowskiej przed poznaniem Roberta i w ogóle w dzieciństwie, gdy została sama z mamą i bratem, krążą różne pogłoski. Teraz trenerka potwierdza, że istotnie był trudniejszy finansowo moment w życiu jej rodziny. "W dzieciństwie moja rodzina doświadczyła kryzysu finansowego, dlatego mam w sobie bardzo dużo zrozumienia, wrażliwości i empatii dla osób, które dotknęła bieda. Wiem, jak to jest i jak martwi się mama, która zastanawia się, czy uda jej się powiązać koniec z końcem każdego miesiąca" - mówi i od razu dodaje: Wartości i potrzebę pomagania innym czerpała od mamy, która wpoiła jej, że "największą radość przynosi dzielenie się tym, co mamy z innymi". "W moim dzieciństwie zawsze dostawaliśmy z bratem jednego cukierka i mama zawsze nas zachęcała, żebyśmy się nim dzielili, choć w kieszeni miała drugi. Dopiero wtedy, gdy się podzieliliśmy, dostawaliśmy kolejny. To uczucie dzielenia się z innymi zawsze zostanie ze mną" - przypomina. Właśnie w takim duchu wychowuje teraz swoje córki. Pragnie, by dziewczynki w przyszłości znały wartość pieniądza i miały serca otwarte na wsparcie potrzebujących. W ich domu odbywają się już zresztą pierwsze trudne rozmowy. "Z dziewczynkami często robimy porządki w domu i zabawki, którymi już się nie bawią, pakujemy do paczek i oddajemy potrzebującym. Wtedy tłumaczę im, dlaczego to robimy i wtedy padają pytania o to, dlaczego są rodziny, które nie mają pieniędzy. To są trudne rozmowy i trudne pytania, ale uważam, że trzeba je prowadzić i budować w dzieciach wrażliwość na odczucia i potrzeby innych" - podsumowuje żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. Oburzenie po tym, co właśnie zrobili Lewandowscy. Nie mogą im darować nowego wideo. "Nie stać mnie"