W dokumencie "Lewandowski - Nieznany", którego premierę zaplanowano na 31 marca, ukazano m.in. drogę, jaką "Lewy" przeszedł, by spełnić swoje marzenie i wygrać Ligę Mistrzów. O krok od realizacji pragnienia był w 2013 roku, kiedy to razem z Borussią Dortmund w spektakularnym stylu pokonał w półfinale prestiżowego turnieju Real Madryt, strzelając przy tym 4 gole. "To magiczny moment. Samo to, że doszliśmy do półfinału, to był sukces. Pamiętam, że strzeliłem gola na 1:0, wielka euforia. Wow! W półfinale Ligi Mistrzów zdobyłem bramkę, i to jeszcze przeciwko Realowi. Zobaczyłem wolny krótki róg. W momencie, kiedy robiłem zamach, chciałem inaczej uderzyć. W ostatnim momencie zmieniłem dotknięcie piłki, żeby poszła w krótki róg. To nie było takie płynne przez to. Wow, już druga bramka, zaraz trzecia. I tak sobie pomyślałem: hat-trick" - wspomina tamte chwile piłkarz przed kamerą produkcji. I dodaje: "Padłem na kolana i poczułem w mięśniu dwugłowym tak, jakby mnie skurcz miał złapać. I tak sobie pomyślałem: ‘Muszę szybko wstać z tych kolan, żeby mnie tam mocniej nie złapało’ . Spojrzałem na zegar. ‘Jezu, jeszcze tyle czasu?’. Była adrenalina, ale wiedziałem, że muszę zachować spokój. Po chwili zaraz był ten rzut karny. Pół świata oglądało półfinał z Realem Madryt. Stoi chłopak przed polem karnym i szansą na zdobycie czwartej bramki. Wiedziałem, że jak jest okazja, to nie mogę się bać, muszę wziąć tę piłkę i strzelić czwartego gola". Co czuł tuż po spotkaniu? Żałował, że... nie zdobył piątej bramki, choć miał ku temu okazję. "A później poprosiłem Anię, żeby mi naleśniki zrobiła" - opowiada ze śmiechem. Trudne chwile Lewandowskich. Do dziś mało kto wiedział. Wyrzeczenia, poronienie i hejt po MŚ w Rosji Przegrany finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski musiał odłożyć w czasie spełnienie marzenia Potem - w finale - on i Borussia spotkali się z ekipą Bayernu Monachium. I musieli uznać wyższość "Bawarczyków", którzy sięgnęli wówczas po trofeum i świętowali na Wembley (mecz zakończył się wynikiem 2:1). Trudno było pogodzić się z porażką. "Lewy" usłyszał wtedy od żony słowa, które utkwiły mu w pamięci. Potem przeniósł się do Bayernu i na wstępie oświadczył władzom klubu, że ma jeden cel - zwycięstwo w Champions League. Często zostawał po treningu, by jeszcze popracować nad techniką, co nie mogło umknąć uwadze jego żony. "Mówię: ‘Robert, czy ty gasisz światło w tej szatni? Dlaczego ty zawsze wracasz ostatni?’ Bo Robert, na przykład, pyta się chłopaków, czy mogą zostać pół godziny dłużej, żeby on mógł karne postrzelać. ‘Dobra, masz półtorej czy godzinę treningu, a ty jeszcze musisz pół godziny zostać... Okej’" - opowiada kobieta. Robert Lewandowski znów musiał się tłumaczyć. Tym razem z porażki. "To dla nas zimny prysznic" Oto co "Lewy" zrobił zaraz po wygranej w Lidze Mistrzów. Nie zapomniał o przyjaciołach W 2020 roku, tym razem z monachijską ekipą, zawalczył o ostateczny triumf w Lidze Mistrzów. Wcześniej, jeszcze zanim piłkarze przystąpili do meczu przeciwko PSG, w ramach motywacji puszczono im nagranie, w których swoje wsparcie deklarowały ich rodziny. Było także wideo z Anną Lewandowską oraz Klarą i Laurą. "Dużo goli i wygraj mecz, kochanie. Spełnij swoje marzenia. My na ciebie czekamy w domu. Kochamy cię" - mówiła wówczas żona piłkarza. "Presja była ogromna. Zdawałem sobie sprawę, że jestem drugi raz w finale Ligi Mistrzów i jeden już przegrałem. Jak uderzyłem w słupek to pomyślałem: ‘Szkoda. Jakbym strzelił gola w finale Ligi Mistrzów, to by wystarczyło’. W takich finałach często jedna bramka wystarcza' - wyjaśnia sam Robert. Jedyną bramkę zdobył Kingsley Coman, a to wystarczyło do zwycięstwa. "Jak padłem na kolana po tym ostatnim gwizdku, tak przez głowę przeleciała mi cała droga, którą pokonałem, żeby być w tym miejscu, w którym jestem" - przypomina sobie "Lewy". Anna, która oglądała mecz z domu, w otoczeniu przyjaciół, miała problem z powstrzymaniem wielkich emocji. Skryła twarz w dłoniach i wybuchła płaczem. Musiała przy tym kontrolować to, by nie być zbyt głośno i nie obudzić córek. "Klara padła na mnie tak tutaj [na klace piersiowej]. Więc nasza radocha wyglądała tak: tu się trzymamy, ja ją później odniosłam do wózka. I Patryk mówi: ‘Jest, jest!’. I nagle... tak wyłam. A musiałam być na pół cicho [bo córki spały]" - opowiada wciąż pełna emocji. Prywatne nagranie z reakcją żony piłkarza na jego sukces ujawniono w dokumencie. Anna i pozostali bliscy otrzymali telefon od szczęśliwego Roberta, który wzruszony pochwalił się im medalem i pucharem. "W tym momencie, najważniejszym momencie jego życia, on zadzwonił do większości swoich przyjaciół i mówił: ‘Mamy to!’" - zdradza ukochana piłkarza. Tamta chwila wielką dumą napawała mamę piłkarza. Bardzo dobrze pamięta, jak wówczas zachował się syn. "Był bardzo wzruszony, głos mu się lekko złamał. Całą atmosferę z murawy, ze stadionu, przeniósł na naszą atmosferę rodzinną" - mówi. Ją bardzo poruszył obrazek Roberta, z przewiązaną flagą w narodowych barwach, który w tak ważnej chwili życia nie zapomniał o tacie. "Jak on tak uniósł polską flagę, to było tak symboliczne, piękne. Przede wszystkim jego łzy... aż się wzruszyłam. Pocałowanie tej murawy i spojrzenie w górę. Mój mąż tego nie doczekał, a myślę, że duma tak by go rozpierała, że byśmy wszyscy płakali" - podsumowuje. Mocna scena na początku filmu o "Lewym". Życzenia od ojca. "Robert Lewandowski najlepszym piłkarzem" Domy Anny i Roberta - zobacz posiadłości Lewandowskich