Fermin Lopez na przestrzeni ostatniego roku przebył podróż, której nie miał prawa oczekiwać. Ostatni sezon spędził w trzecioligowym Linares, a nigdy nie był uznawany za "cudowne dziecko" La Masii. Sprawy potoczyły się jednak tak, że 20-latek jest obecnie nieocenionym graczem dla Xaviego Hernandeza, który regularnie korzysta z jego usług. Według doniesień Tomasza Włodarczyka z portalu "Meczyki.pl", było nie tak daleko od tego, byśmy dziś obserwowali pomocnika na boiskach polskiej PKO BP Ekstraklasy. Niecodzienna droga Fermina - z trzeciej ligi do bramki na Santiago Bernabeu Fermin Lopez dołączył do szkółki FC Barcelony w wieku 13 lat. Chociaż regularnie awansował do kolejnych roczników, to nigdy nie znajdował się w gronie piłkarzy, którym wieszczy się wielką karierę. A tak od dawna postrzegano choćby Lamine'a Yamala, Gaviego czy Pau Cubarsiego. Warto też dodać, że 20-latek od każdego z wymienionych graczy był starszy. "Blaugrana" wypożyczyła swojego pomocnika na sezon 2022/2023 do trzecioligowego Linares. Tam Fermin rzeczywiście stał się wiodącą postacią drużyny, ale to nie miało prawa robić wrażenia. Tym bardziej, że rezerwy klubu ze stolicy Katalonii również występowały na tym poziomie rozgrywkowym. Lopez pokazał się Xaviemu Hernandezowi (i światu) podczas letniego tournee w Stanach Zjednoczonych. Tam strzelił przepiękną bramkę przeciwko Realowi Madryt, co ugruntowało jego pozycję. Hiszpan pozostał w dynamice pierwszej drużyny. Nie zawsze dostaje szansę w wyjściowym składzie, ale gdy już pojawia się na boisku, potrafi zaimponować. Nie tylko świetnym przygotowaniem fizycznym czy próbami odbioru, ale i skutecznością - podczas niedawnego popisu Roberta Lewandowskiego przeciwko Valencii CF (4:2), to właśnie 20-latek otworzył wynik. Ma też na swoim koncie trafienie podczas niedawnego El Clasico (2:3). Dziś ciężko to sobie wyobrazić. Fermin mógł grać w Polsce Nawet biorąc pod uwagę cały kontekst, niełatwo wyobrazić sobie to, o czym w środę doniósł Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl. Poinformował on bowiem, że o wychowanka La Masii zabiegał świeżo wówczas koronowany mistrz Polski, Raków Częstochowa. Mało tego, agencja reprezentująca piłkarza ustaliła już nawet z FC Barceloną kwotę. Raków miał zapłacić za zawodnika około 600 tysięcy euro. Czas pokazał, że cierpliwość i wykorzystanie swojej szansy pozwoliło Hiszpanowi poprowadzić swoją karierę w taki sposób, że już najprawdopodobniej nigdy nie będzie łączony z tak "egzotycznymi" - z jego perspektywy - kierunkami, jak Polska. A klauzula odstępnego w jego kontrakcie wynosi obecnie 400 milionów euro. Fermin wystąpił w tym sezonie już w 38 spotkaniach "Blaugrany". Zanotował w nich aż osiem bramek i asystę.