W niedzielę i poniedziałek pojawiły się informacje, według których Lionel Messi ma dołączyć do Al-Hilal. Gwiazdor kilka dni temu odbył podróż do Arabii Saudyjskiej, za którą został zawieszony przez Paris Saint-Germain na dwa tygodnie. Jak się okazało, negocjował wtedy transfer do czwartego zespołu tamtejszej ligi. Szejkowie kuszą także dwóch zawodników Barcelony - Jordiego Albę i Sergio Busquetsa. Jest więc możliwy scenariusz, w którym trzech przyjaciół ze wspólnej gry dla "Dumy Katalonii" kończy karierę w tej samej drużynie. Sprawa przyszłości Argentyńczyka nie jest jeszcze przesądzona. Wcześniej wiele mówiło się o jego potencjalnym powrocie do "Blaugrany". Niedawno dziennik "Sport" pisał o warunkach, jakie musi spełnić klub, by móc pozwolić sobie na zakontraktowanie 35-latka urodzonego w Rosario. Przypomnijmy, że "La Pulga" nie przedłuży umowy z PSG, która wygasa już 30 czerwca tego roku. Zarząd Joana Laporty pozostaje w trudnej sytuacji. Na klub wciąż jest nałożona zasada "3:1", według której za każde zarobione trzy euro można wydać tylko jedno. To przykra konsekwencja złamania limitów Finansowego Fair Play. Żurnaliści twierdzą, że działacze muszą szukać sporego cięcia kosztów. Mają zmniejszyć wydatki o aż 200 milionów euro. Robert Lewandowski szczery do bólu. Prosto z mostu o Barcelonie i Bayernie. "Było za wcześnie" Robert Lewandowski ze zmniejszoną pensją? Tak Barcelona szuka pieniędzy na Messiego Składają się na to obniżki wynagrodzeń pierwszego zespołu piłkarskiego (60 milionów) i pracowników pozasportowych (10). Do tego doliczyć trzeba cięcia pensji w akademii i sekcjach innych dyscyplin sportowych (30), zmniejszenie klubowych kosztów operacyjnych (10) oraz przychody transferowe lub fundusze od potencjalnych nowych sponsorów (70 milionów)."Sport" nazywa to "gospodarką wojenną". Niedawno Laporta musiał ogłosić zamknięcie BarcaTV, bo "uwalnia" to dwanaście milionów z trzydziestu, które ma obowiązek "obciąć" z puli przeznaczonej na klubowe wydatki. Przedstawił LaLidze dwuletni plan ekonomiczny, jednak jeśli chce sprowadzić Messiego, to musi działać w miarę szybko. Niewykluczone, że jednym z "pokrzywdzonych" zmniejszeniem pensji mógłby być Robert Lewandowski. Polak ma specyficznie skonstruowany kontrakt - jego zarobki za dwa miesiące wzrosną. Za pierwszy sezon gry otrzyma dziesięć milionów euro netto, a za drugi już trzynaście. Czas pokaże, czy będzie musiał podzielić się z Messim nie tylko miejscem w ofensywie na boisku, ale w pewnym sensie także częściowo swoją wypłatą. Lewandowski wskazał największego wygranego sezonu. Może pobić kilka rekordów. "Jestem pewny" Hiszpański dziennikarz: "Mam problem z transferem Lewandowskiego" W kontekście Polaka niektórzy hiszpańscy dziennikarze narzekają nie tylko na jego progresywną pensję, ale także kwotę transferową, którą Barcelona wpłaciła Bayernowi Monachium. - Nie miałbym problemu z transferem Lewandowskiego, gdyby przyszedł za darmo, a nie za 60 milionów. Nie daje się takich pieniędzy za 34-latka. Tak samo wygląda sprawa z czteroletnim kontraktem, który co roku jest wyższy. Manchester City zapłaciło 20 milionów euro za Juliana Alvareza. My potem musimy podpisywać umowy z odpadkami z Manchesteru City - napisał na łamach "El Pais" Juan Irigoyen (cytat za sport.pl).