Jak już pisaliśmy, we wtorkowy wieczór w jednej z restauracji w Barcelonie doszło do spotkania dwóch czołowych działaczy "Blaugrany", a więc prezesa Joana Laporty i dyrektora sportowego Deco z Pinim Zahavim, znanym agentem piłkarskim, który od lat jest menedżerem wielu gwiazd tej dyscypliny sportu, a od lutego 2018 roku reprezentuje również interesy Roberta Lewandowskiego. Pomagał mu w przeprowadzeniu zeszłorocznego transferu z Bayernu Monachium. Niektórzy sugerowali, że być może będzie musiał wykonać tę pracę ponownie, tym razem przy okazji odejścia polskiego napastnika z zespołu "Dumy Katalonii". Gerard Romero spekulował jeszcze przed spotkaniem, że spotkanie może dotyczyć kwestii wynagrodzenia 35-latka. Struktura umowy byłego snajpera mistrzów Niemiec z "Blaugraną" jest specyficzna, ponieważ pensja z roku na rok będzie rosła. W poprzednim sezonie piłkarz otrzymał 20 milionów euro brutto, w trwającym otrzyma 26, w przyszłym 32, a dopiero w opcjonalnym czwartym miałoby dojść do obniżki na 26 milionów. Według tych ustaleń pensja Polaka ma spaść dopiero w lipcu 2025 roku. To już nie bardzo pasuje Laporcie, który, choć przecież podpisał tak wyglądający kontrakt, to w dalszym ciągu dwa razy ogląda każde wydane euro. Klub wciąż musi mierzyć się z ograniczeniami związanymi z Finansowym Fair Play, które są kwestią niegospodarności mającej miejsce jeszcze za kadencji poprzedniego prezesa Josepa Marii Bartomeu. To nie pomaga sytuacji "Lewego", którego boiskowa efektywność w ostatnich miesiącach znacznie spadła. Słabsze argumenty sportowe mogą - ale nie muszą - zapowiadać, że jego wynagrodzenie pójdzie w dół. Pini Zahavi o przyszłości Roberta Lewandowskiego w Barcelonie: "Oczywiście, że zostaje" Media oczywiście wiedziały, w której restauracji jest zorganizowane spotkanie, więc dziennikarze otoczyli wejście do budynku. Udało im się wymienić kilka słów z Zahavim. Z ust Izraelczyka padły ledwie dwa. Na pytanie zadane po angielsku "czy Robert Lewandowski zostanie w Barcelonie?" odpowiedział reporterowi Jijantes tylko krótkim "of course", czyli "oczywiście". Poniżej można zobaczyć wideo z tej sytuacji. Jeśli wypowiedź 80-latka nie jest cyniczną grą, to póki co "Lewy" może spać spokojnie w stolicy Katalonii. Zaznaczmy, że sezon 2025/26 w jego kontrakcie wciąż jest tylko opcjonalny. Jeśli w kampanii 2024/25 nie zdoła zagrać w co najmniej 55 proc. meczów, działacze będą mogli uruchomić klauzulę rozwiązania umowy. Za jedno spotkanie będzie liczyło się takie, w którym wybiegnie na murawę w podstawowym składzie lub rozegra przynajmniej 45 minut. Niewykluczone jednak, że przy nadchodzących potencjalnych zmianach ten zapis zostanie wycofany. Trudno jest to w tej chwili przewidzieć.