Nie jest żadną tajemnicą, że Robert Lewandowski majątek pomnaża nie tylko dzięki profesjonalnej grze w piłkę. Jest też inwestorem i biznesmenem. Gdy latem zeszłego roku Pini Zahvi doprowadził do realizacji transferu Polaka do Barcelony, hiszpańska prasa pod lupę wzięła biznesy "Lewego" i doszła do wniosku, że ten zbudował już robiące wrażenie "imperium". Przytoczono wówczas dane opublikowane przez magazyn Forbes. Według nich napastnik w 2021 roku zarobił 33 miliony euro (z czego 20 mln miała stanowić kwota zabezpieczona kontraktem z Bayernem Monachium). "W 2021 roku więcej zarabiali tylko Messi, Cristiano Ronaldo i Neymar" - opisywał "AS". Jakiś czas później, w grudniu 2022 roku, swoje zestawienie najbogatszych Polaków przed 40-tką opublikował Wprost. Całość majątku Roberta i Anny Lewandowskich oszacowano na 625 mln zł. Dało to 6. miejsce w rankingu. A co składa się na tę sumę? Lista biznesów jest imponująca. Żona "Lewego" sprawnie zarządza kilkoma z nich (sprzedaje m.in. zdrowe przekąski, kosmetyki i suplementy diety, ma własną aplikację treningową, centrum treningowe, organizuje też obozy). Z kolei piłkarz ma rozliczne umowy sponsorskie, zainwestował m.in. we własną restaurację w Warszawie, nieruchomości, agencję marketingową. O tym, jaka filozofia przyświeca tej dwójce, opowiedziała Anna Lewandowska w Forbesie. I dodawała: "Oczywiście one się rozwijają w dużej mierze w oparciu o zasady obowiązujące w sporcie, których wcześniej się nauczyłam. To jednocześnie główne zasady, które pojawiają się w naszym życiu i które są dla nas bardzo ważne". Ale nie wszystko idzie tak, jakby wymarzyli to sobie Lewandowscy. Poruszenie w Barcelonie. Agent Lewandowskiego przyłapany. Możliwa "transferowa bomba" Porażka projektu z produkcją gry wideo o tematyce sportowej. W pomysł zaangażowany był Robert Lewandowski Przed kilkoma laty Lewandowski zainwestował m.in. w rynek gier wideo i ruszył z projektem RL9Sport Games. W założeniu chodziło o produkcję gier o tematyce sportowej. Jednak, jak informuje Puls Biznesu, biznes nie wypalił. Co więcej, spółka, która miała stworzyć Football Coach: The Game (pierwsza polska gra typu menedżer), upada. "Lewy" miał w niej 20 procent udziałów. Pozostałe akcje należały do jego wspólnika Rafała Cymermana (30 procent) i spółki PlayWay (50 procent). "Nie zbudowaliśmy odpowiednio dużej grupy graczy zainteresowanych grą trenerem. Projekt zatrzymał się więc w fazie wstępnej i od pewnego czasu stał w miejscu" - powiedział w Pulsie Biznesu prezes PlayWaya, Krzysztof Kostowski. Udało się wyprodukować jedynie trailer, ale ten w serwisie YouTube miał jedynie 68 tysięcy wyświetleń. To niewiele, jak na tego typu projekt. Przy okazji Kostowski dodał, że Lewandowski wywiązał się ze swoich biznesowych obietnic. "Robert zrealizował to, co obiecał. Problem wystąpił po naszej stronie, czyli produkcyjno-koncepcyjnej. Wzajemna promocja między grami symulatorowymi zwykle się udaje. Okazuje się jednak, że między symulatorami a grami sportowymi tak dobrze to nie działa" - wyjaśnił. O komentarz poproszono Artura Adamowicza, szefa komunikacji i relacji zewnętrznych Roberta Lewandowskiego. Robert Lewandowski prosto z mostu o szybszym zakończeniu kariery w kadrze Polski. Santos reaguje