Ostatniego El Clasico Robert Lewandowski nie będzie wspominał najlepiej. Nie dość, że FC Barcelona przegrała 2:3, to jeszcze Xavi Hernandez zdecydował o przedwczesnym ściągnięciu Polaka z boiska, i to względnie szybko, bo w 64. minucie gry, przy stanie 1:1. Sprawa wyniku była jeszcze wówczas otwarta, lecz szkoleniowiec "Dumy Katalonii" najwyraźniej uznał, że "Lewy" wiele drużynie nie pomoże i że lepiej postawić na kogoś innego, w tamtym przypadku na Ferrana Torresa. Nieco ponad pół godziny aktywności na murawie wystarczyło jednak hiszpańskim mediom na raczej jednogłośną ocenę dyspozycji Lewandowskiego. "Polskiemu strzelcowi czegoś zabrakło, był najmniej intensywny z całej trójki w ataku" - opisywano w "Mundo Deportivo". Z kolei kataloński "Sport" wyliczył marnie wyglądającą statystykę Roberta. "Miał dwie okazje w pierwszych minutach. Jedną, którą przerwał Toni Kroos, i drugą po uderzeniu głową" - podsumowano krótko. Zaskoczony takim obrotem spraw najwyraźniej nie jest Jan Tomaszewski. Po meczu Real Madryt - FC Barcelona zabrał głos i przypomniał, że już wcześniej nie był zwolennikiem gry "Lewego" dla Barcelony. Jego zdaniem nie jest to idealne dopasowanie. "Oni grają bez środkowego napastnika. Ta dziewiątka musi się cofać, czyli jak do tej pory grał w Bayernie i przebiegał osiem kilometrów, tutaj musiał 10-12" - przypomniał były bramkarz w rozmowie z "Super Expressem". I życzył Robertowi rychłego transferu. To nie koniec, bowiem o komentarz dotyczący dyspozycji "Lewego" i postrzegania go przez Hiszpanów poproszony został Santi Ovalle z radia "Cadena SER". Jego słowa, choć brzmią łagodniej niż opinia Tomaszewskiego, i tak są jak kubeł zimnej wody wylany na głowę Roberta Lewandowskiego. Burza w Hiszpanii po El Clasico. Ujawniono, co mówili "na słuchawkę" sędziowie VAR Hiszpan nie ma wątpliwości. "Od początku sezonu od Lewandowskiego można było oczekiwać więcej" Hiszpański dziennikarz przyznaje, że w meczu z Realem Lewandowski "nie zaprezentował się najlepiej", natomiast niekoniecznie jest to jego wyłączny problem. W ogóle cały zespół zagrał słabo. "Gdy drużyna radzi sobie gorzej, to jej gwiazda i najlepszy strzelec jest najbardziej oceniany i krytykowany. Prawda jest taka, że od początku sezonu od Lewandowskiego można było oczekiwać więcej. Czasem jednak będąc napastnikiem, potrzebujesz tego, aby cała drużyna grała na ciebie. Gdy tak nie jest, trudno się wyróżniać" - przekonuje Ovalle w TVP Sport. Zgadza się ze spostrzeżeniem, że narracja w hiszpańskich mediach uległa zmianie i od pewnego czasu pod adresem Polaka pada więcej słów krytyki. A to przez fakt, że oczekiwania wobec niego są spore. "Dziennikarze spodziewają się po nim więcej - lepszych statystyk, większej liczby goli. W pierwszej rundzie sezonu nie strzelał za dużo, dlatego opinia na jego temat jest inna niż wcześniej" - wyjaśnia. Odnosi się także do opinii, wedle której "Lewy" jest rzekomo zbyt egoistyczny. Jego zdaniem to niezupełnie wada, a nieraz wręcz cecha charakterystyczna klasowych napastników. "To normalne - i na boisku, i poza nim. Wiem, że taki jest i był w Bayernie, Barcelonie i reprezentacji Polski" - ucina temat. Tak czy inaczej, Lewandowski i spółka mają kilka dni na pozbieranie się po bolesnej porażce i wyciągnięcie wniosków. Wszak sezon jeszcze się nie skończył. Na 29 kwietnia zaplanowane jest spotkanie z Valencią. Oprócz tego drużyna Xaviego rozegra jeszcze pięć meczów przed zgrupowaniami na Euro 2024: z Gironą (4 maja), Realem Sociedad (12 maja), Almerią (15 maja), Rayo (19 maja) i Sevillą (26 maja). Gorąco w El Clasico, media grzmią o skandalu. I jeszcze ten wpis FC Barcelona