Media społecznościowe to dla Anny Lewandowskiej nie tylko platforma pozwalająca na promowanie biznesów, ale także przestrzeń na utrzymywanie kontaktów z fanami. To tam motywuje do pracy nad zdrowiem i ciałem, dzieli się także urywkami z życia prywatnego. Jak zauważyła Monika Sobień-Górska, autorka książki "Imperium Lewandowska", żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony zdaje się wręcz "uzależniona" od Instagrama. Z tym większym zaskoczeniem, a nawet niepokojem, przyjęto zniknięcie Lewandowskiej z sieci. Od 5 sierpnia nie opublikowała nowego wpisu, nie dodaje także InstaStories, co jest do niej niepodobne. W końcu oświadczenie dotyczące przerwy "Lewej" wydał jej menagment. "Powód nieobecności Anny Lewandowskiej jest bardzo prosty. Przebywa obecnie na wakacjach. Dobiegają one końca i niebawem wróci do swoich codziennych obowiązków" - przekazano Pudelkowi. O tym, że żona Roberta Lewandowskiego po prostu wyjechała na urlop, spekulowano już od kilku dni. A że nie były to tylko zwykłe pogłoski, świadczy nie tylko ten komunikat, ale coś więcej. Kubeł lodowatej wody na głowę Roberta Lewandowskiego. Apel do Xaviego. "Torres w następnym meczu" Już wiadomo, co dzieje się z Anną Lewandowską. Ujawniono powód zniknięcia z mediów społecznościowych Głos w sprawie dość niespodziewanej dla fanów nieobecności Anny Lewandowskiej wypowiada się Monika Sobień-Górska. Z jej informacji wynika, że "zniknięcie" było zaplanowane wcześniej i dla otoczenia żony "Lewego" żadnym zaskoczeniem nie jest. "Z tego, co wiem, jest na wakacjach. Kiedy przeprowadzałam z nią wywiad w czerwcu, wspomniała mi, że ma zaplanowane wakacje w sierpniu i chce je spędzić bez telefonu" - powiedziała Plotkowi. Dowodu na to, że w rodzinie Lewandowskich nie dzieje się zupełnie nic niepokojącego, niektórzy upatrują w najnowszych zdjęciach Roberta Lewandowskiego z treningu Barcelony. Piłkarz zdaje się na nich zrelaksowany, a dobry nastrój go nie opuszcza. Widać zresztą, że Polak ma świetny kontakt z inny zawodnikami z klubu i że szybko złapał z nimi wspólny język. Mówił nawet o tym w wywiadzie dla Interii Sport. Stał się niejako mentorem dla młodszych kolegów i "kapitanem bez opaski". "Muszę przyznać, że relacje z młodszymi kolegami sprawiają mi dużo frajdy. Nikt nie lubi czuć się stary, ale mi różnica wieku nie przeszkadza. Widzę ich chęć do rozmowy, otwartość na rady... Dyskutuję z nimi o diecie, zachowaniu poza boiskiem, nauce języków. Mogę im przekazać wiedzę, której w ich wieku sam nie miałem. A oni słuchają" - opowiadał. Następca Lewandowskiego w Bayernie już pobił pierwszy rekord. Kibice oszaleli