Niezwykła aktywność Saudyjczyków na piłkarskim rynku transferowym prowokuje sporo zamieszania i spekulacji. Można odnieść wrażenie, że wzięli sobie oni na cel sprowadzenie do siebie większości głośnych nazwisk z futbolowego świata. Zachęceni pozyskaniem Cristiano Ronaldo mieli zastawiać sidła także na Lionela Messiego, ale bez rezultatu. Argentyńczyk ostatecznie wybrał grę dla Interu Miami. Inaczej postąpić może Kylian Mbappe, którego bajeczną fortuną kusi Al-Hilal. Początkowo wydawało się, że Francuz pozostanie niewzruszony na gigantyczne finanse i do Arabii nie odejdzie, jednak nastąpił znaczący zwrot akcji. Wedle doniesień medialnych może dojść do pobicia transferowego rekordu. Na stole leżą ogromne pieniądze - łącznie 700 milionów euro, z czego 300 milionów euro miałoby trafić do PSG. To nie wszystko. Wedle informacji dziennikarza Bena Jacobsa do Arabii Saudyjskiej, a konkretnie do tego samego klubu co Mbappe, trafić może także... Robert Lewandowski. Jednak nie teraz, a latem przyszłego roku. To miałby być ostatni dzwonek, kiedy to FC Barcelona mogłaby zarobić znaczącą sumę na sprzedaży polskiego napastnika. Nieco światła na temat rzucają słowa żony piłkarza reprezentacji Polski i Barcy, Anny Lewandowskiej. A jednak to nie były tylko plotki o Lewandowskich. Zasadnicza różnica. "Robert nie chciał słyszeć" Robert Lewandowski zamieni Barcelonę na Arabię Saudyjską? "To jeszcze nie czas, aby o tym myśleć" Podczas konferencji prasowej na czerwcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski Robert Lewandowski dość stanowczo odżegnywał się od przenosin na Bliski Wschód. "Nie było takiego tematu. Nie myślę więc o tym, bo dlaczego miałbym myśleć, skoro nie ma tematu. Tym bardziej, że mój kontrakt jeszcze trochę trwa. Widzę, co się dzieje [w Arabii - red.], ale mnie to nie dotyczy, na razie mam inne priorytety" - wyjaśniał. No właśnie, "na razie". Czy zatem w przyszłości możliwe jest przyjęcie oferty od Saudyjczyków? Żona Roberta Lewandowskiego zdaje się niczego nie wykluczać, decyzję pozostawia mężowi, aczkolwiek wygląda na to, że jeśli by to całkowicie od niej zależało, wolałaby zostać w Hiszpanii. "Kiedyś popularne były Stany, potem były Chiny, a teraz jest Arabia. To jeszcze nie czas, aby o tym myśleć. Nie wiem, co się wydarzy, dziś nie wyobrażam sobie nie mieszkać już w Hiszpanii" - wyjaśnia Monice Sobień-Górskiej w książce "Imperium Lewandowska". Okazuje się, że Anna Lewandowska ma też bardzo wstępny plan na emeryturę Roberta. "Na pewno będziemy więcej podróżować, ale zapytaj jego. Nie wiem, co powie. (śmiech) Ja chcę zwiedzić świat, bo nigdy nie możemy, bo Robert gra, a ja uwielbiam podróże" - tłumaczy w wywiadzie. Żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony prowadzi liczne biznesy, jest bardzo kreatywną, odnoszącą sukcesy bizneswoman. Niewykluczone, że po odwieszeniu butów na kołek Robert pomoże jej w interesach. "Kiedyś powiedziałam Robertowi, że ja sobie tutaj swoje robię, i kiedyś zobaczy, jeszcze przygotuję dla niego miejsce, jak skończy z piłką. I tak trochę to było powiedziane pół żartem, pół serio, ale myślę, że kiedyś stanie się tak, że to Robert będzie latał na spotkania z jakimiś biznesmenami i opowiadał o naszych markach. A ja będę miała wtedy bardzo dużą satysfakcję" - podsumowuje trenerka. Xavi tupnął nogą, Barcelona nie ma już wyjścia. Konieczna decyzja ws. następcy Lewandowskiego