Po świetnym początku pierwszego sezonu w La Lidze zostało tylko wspomnienie, a obecna forma Roberta Lewandowskiego jest tylko cieniem tego, co prezentował w Barcelonie zaraz po dołączeniu do zespołu. Drugie z rzędu Trofeo Pichichi dla najlepszego strzelca hiszpańskich rozgrywek oddala się, a w przestrzeni medialnej pojawiają się różne spekulacje na temat tego, jaka przyszłość czeka Polaka. Nie wyklucza się, że jeszcze w tym roku zmieni klub. Zwłaszcza, że jego rosnący kontrakt mógłby być obciążeniem dla finansów "Dumy Katalonii". "Latem 2022 roku Barca miała płynność finansową dzięki słynnym dźwigniom, była skłonna pozyskać Roberta Lewandowskiego, a napastnik broniący barw Bayernu Monachium po rozstaniu ze swoim zespołem chciał dołączyć do klubu cule. Tak czy inaczej, problemy katalońskiego klubu z finansowym fair play zmusiły go do uzgodnienia z zawodnikiem pensji niższej niż ta, którą otrzymywał w Bayernie Monachium, ale rosnącej w trakcie jego trzyletniego kontraktu w Barcelonie. Konkretnie byłyby to 32 miliony euro, które miałby otrzymać w następnym sezonie" - opisywał "El Nacional". Sprawa odbija się w Polsce głośnym echem. Trzy grosze dorzucił Jan Tomaszewski, który spodziewa się transferu "Lewego". "Jestem przekonany, że w Barcelonie będą robić wszystko, by odzyskać wydane na niego pieniądze i spróbują wytransferować go do Arabii Saudyjskiej. Podkreślam: Barcelona to nie jest klub dla Roberta" - ocenił dla "Super Expressu". Inaczej sprawę zdaje się postrzegać Roman Kosecki. Oburzenie po tym, co właśnie zrobili Lewandowscy. Nie mogą im darować nowego wideo. "Nie stać mnie" Co dalej z Robertem Lewandowskim w Barcelonie? "Widać, że jest tam potrzebny" Zdaniem Koseckiego prędzej czy później Robert Lewandowski odzyska swój piłkarski blask. "Ma troszkę słabszy okres, nie ukrywajmy, i on sobie zdaje z tego sprawę. Każdy kto może, chce mu dokopać" - przekonuje w "Fakcie" i dodaje, że przełamanie może przyjść już niebawem, podczas meczów w Lidze Mistrzów. Poza tym jest jeszcze dużo spotkań ligowych, puchary, gra w reprezentacji Polski, więc okazji do wyjścia z dołka sporo. Jego ocena sytuacji jest inna niż u Tomaszewskiego. Według niego FC Barcelona wcale nie zamierza skreślać "Lewego". "Stadion go dopinguje, widać, że jest tam lubiany, trener cały czas stoi za nim i daje mu kolejne szanse. Nie zdobywa bramek, to dla napastnika duży problem" - mówi. I dodaje: Sytuację piłkarza porównuje do tego, co teraz dzieje się z polskimi skoczkami. W Ruce i Lillehammer poszło im kiepsko, część z nich miała problem z awansem do konkursów głównych. Efekt? Aleksander Zniszczoł i Kamil Stoch zostali wycofani ze startu w zawodach w Pucharze Świata w skokach narciarskich w Klingenthal (9-10 grudnia). "Trzeba czekać na ten moment kiedy wszystko zacznie wychodzić. Jak u skoczków, gdzie wszystko miało być super, a okazuje się, że jest słabo i trzeba wziąć się do roboty, zmieniać plany i tak dalej. I Robert też pewnie coś zmienia. Ja się cieszę, że ma duże wsparcie wśród kolegów i od trenera. Widać, że jest tam potrzebny i to widzą tam" - podsumowuje Roman Kosecki. Zamieszanie po decyzji o wycofaniu Kamila Stocha, prezydent Andrzej Duda reaguje. Jasny sygnał