FC Barcelona dała prawdziwe show, koncertowo rozprawiając się na wyjeździe z Atletico Madryt. Podopieczni Xaviego Hernandeza wygrali 3:0, a pierwsze skrzypce grał nie kto inny, jak Robert Lewandowski, który miał udział przy wszystkich golach. To on asystował przy otwierającej wynik bramce Joao Felixa, potem osobiście podwyższył rezultat na 2:0, a na deser obsłużył podaniem Fermina Lopeza. Po wszystkim zabrał głos i przed kamerą Eleven Sports ocenił przebieg pojedynku. "Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ciężki to teren. Od pierwszej minuty kontrolowaliśmy spotkanie, strzeliliśmy pierwszą bramkę. W drugiej połowie staraliśmy się to podtrzymać i stwarzać kolejne sytuacje. Mam wrażenie, że czasami im gramy prościej, tym gramy lepiej. Czasem decyzje łatwiejsze, które podejmujemy, powodują, że później strzelamy bramki" - mówił. Triumf w stolicy Hiszpanii oznacza dla "Dumy Katalonii" nie tylko pojedyncze zwycięstwo i dopisanie do swojego konta trzech punktów, ale też awans w tabeli La Ligi. Po raz pierwszy od miesięcy Barca przeskoczyła w klasyfikacji Gironę i zajmuje teraz 2. miejsce, tracąc 8 punktów do liderującego Realu Madryt. Całkiem nieźle (a wręcz najlepiej z czołowej piątki) wygląda też bilans klubu w ostatnich pięciu spotkaniach. To cztery wygrane i jeden remis. A satysfakcji z takiego stanu rzeczy nie kryje Xavi. Trener podkreślał też rolę "Lewego", który po spotkaniu odebrał nagrodę dla MVP. "To mógł być jego najlepszy mecz, odkąd jest zawodnikiem Barcelony" - zachwycał się. Polak wprawił w euforię także hiszpańską prasę, która nie szczędzi pod jego adresem pochwał. Co na to wszystko sam zainteresowany? Jego najnowszy wpis w mediach społecznościowych mówi wiele. Lewandowski usłyszał to tuż po meczu. Wiedział, co się szykuje, już w trakcie gry "Lewy" zabiera głos po koncertowym meczu Barcelony. Znaczące słowa Dla Roberta Lewandowskiego z pewnością ważna jest jego indywidualna dyspozycja, ale jeszcze ważniejsze zdaje się dobro drużyny. Właśnie taki sygnał płynie z jego najnowszego wpisu na Instagramie. Opublikował serię trzech zdjęć, z którego na pierwszy plan wybił ujęcie z szatni, razem z całym zespołem świętującym wygraną. "Co za mecz! 3 punkty wracają z nami do Barcelony" - napisał krótko, acz znacząco. Pod wpisem pełno komentarzy od zachwyconych kibiców. Niektórzy wróżą następne sukcesy. "Kto Cię powstrzyma przed zgarnięciem Złotej Piłki albo przed wygraną w Lidze Mistrzów? Jesteś najlepszym napastnikiem na świecie" - orzeka jeden z fanów. Sam "Lewy" raczej studzi emocje. Skupia się głównie na swojej pracy i na tym, jak może polepszyć własną formę, by pomóc zespołowi. M.in. po to przeanalizował swoją skuteczność na przestrzeni ostatnich miesięcy i wyciągnął wnioski. Już wie, dlaczego strzelał mniej goli. "Myślę, że wiem z czego to wynikało. W mojej karierze te momenty były krótkie i też pewnie wiele czynników na to wpłynęło. Uważam, że również było to spowodowane poczuciem fizycznym. Od tego roku weszły zmiana treningów, zmiana podejścia indywidualnego pode mnie. Teraz czuję się pewnie fizycznie. Reszta łatwiej przychodzi. Tamten rok był ciężki. Popełniałem błędy, nauczyłem się i wyciągnąłem wnioski" - podsumował w Eleven Sports. Teraz czeka na niego wyjazd na zgrupowanie reprezentacji Polski i przerwa od gry w klubie. Powrót na ligowe boisko zaplanowany jest na 30 marca na godzinę 21:00. To właśnie wtedy Barcelona zmierzy się z Las Palmas. A później arcyważny ćwierćfinałowy pojedynek z PSG w Lidze Mistrzów (10 kwietnia, godz. 21.00). Rewanż 6 dni później o tej samej porze. Gorąco wokół Lewandowskiego, padła kluczowa wiadomość. Jest komunikat Bayernu