Sporo dzieje się w życiu Anny i Roberta Lewandowskich. I to na różnych płaszczyznach, jest więc zatem słodko-gorzko. Źródłem radości były dla małżeństwa ostatnie dni, podczas których w otoczeniu najbliższych i przyjaciół hucznie celebrowali 10. rocznicę ślubu. W Toskanii wyprawili "drugie wesele", a ujęciami i nagraniami pochwalili się w sieci. "Znów to zrobiliśmy" - cieszyli się. Tymczasem cieniem na codzienności pary kłaść się mogą krytyka, jaka spada na "Lewego" po meczu z Mołdawią, oraz kontrowersje po tym, jak jego sztab podjął działania, by sprostować krążące po sieci memy z piłkarzem. Dosadnie sprawę podsumował ekspert komunikacji internetowej i marketingu Wojciech Kardyś. "Memy są częścią internetu czy nam się to podoba, czy nie - żyjemy nimi. Atakując humor, sami wystawiamy się na wyśmianie. Po co to było Lewandowskiemu? Jaki miało to cel? (...) Teraz [Lewandowski] dał się poznać jako osoba bez krzty humoru, poważna i korporacyjnie agresywna. Zupełnie bez sensu" - mówił przepytywany przez Przegląd Sportowy Onet. Wypowiadał się również na temat występów zawodnika reprezentacji Polski i Barcelony w reklamach. Sygnalizował, że jego twarz mogła się już po prostu opatrzeć. Takie postawienie sprawy niekoniecznie mogłoby spodobać się samemu "Lewemu". Do jego domu dotarły też inne, dość zaskakujące wieści. Okazało się bowiem, że powstała nieautoryzowana biografia jego żony, Anny Lewandowskiej. Przedstawiciel pary przyznaje, że inicjatywa przyjęta została ze zdziwieniem. Burza po "weselu" Roberta Lewandowskiego i Anny, nie zostawiają suchej nitki. Kuriozalne zarzuty Twierdzi, że zbadała przeszłość Anny Lewandowskiej. "Pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny" "Byliśmy zaskoczeni informacją o tym, że powstała książka o biznesach Anny Lewandowskiej. Nie znamy treści książki, ale wiemy, że prace nad nią zostały ukończone, ponieważ jej autorka zwróciła się do Anny Lewandowskiej z prośbą o wywiad" - przyznaje Tomasz Zawiślak w rozmowie z "Faktem". Dodaje, że mimo początkowych obiekcji żona Roberta ostatecznie zgodziła się na rozmowę z autorką publikacji, Moniką Sobień-Górską. Taką wersję potwierdza także pisarka. Wyjaśnia, że zależało jej na tym, by o całej inicjatywnie Anna dowiedziała się jak najpóźniej. To miało zapewnić większą swobodę twórczą. Książka ma być w większości poświęcona biznesowej stronie życia Lewandowskiej. By ją dobrze zrozumieć, autorka postarała się o zdobycie informacji z dzieciństwa Anny. I tu pojawiło się spore zaskoczenie. "Lewandowska od dawna opowiadała w wywiadach, że została porzucona przez ojca, a rodzina cierpiała biedę i żyła w niedostatku. Przedstawia się jako dziewczyna z sąsiedztwa, która ciężką pracą dorobiła się wielkiej fortuny. Próbowałam to zbadać, bo pewne elementy tej układanki nie do końca pasowały. Szybko dotarłam do informacji, które ewidentnie wskazują na to, że Lewandowska, wtedy jeszcze Stachurska, pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny" - ujawnia Monika Sobień-Górska. Media: W Barcelonie zapadła ostateczna decyzja. Zwrot akcji ws. transferu następcy Lewandowskiego Obóz Lewandowskich "z niecierpliwością" czeka na książkę. I zapowiada ewentualną reakcję By jak najlepiej przygotować się do projektu, autorka nieautoryzowanej biografii Anny Lewandowskiej wybrała się na jeden z obozów treningowych organizowanych przez trenerkę. Wówczas nie zdradziła nikomu prawdziwego celu swojego przyjazdu. Obserwowała żonę Roberta Lewandowskiego w działaniu. I wyciągnęła pewne wnioski. "Część kobiet przyjeżdża tam po prostu ćwiczyć i tylko na tym się skupia, ale jest też spora część, która rzeczywiście jest tak zapatrzona w swoją idolkę, że kreują społeczność podobną niemal do kościoła pod wezwaniem Lewandowskiej. Ale z moich obserwacji wynika, że nie to jest napędzane przez samą Annę, a właśnie jej fanki, które wzajemnie nakręcają się w tym festiwalu uwielbienia" - zdradza "Faktowi". Z kolei Tomasz Zawiślak dodaje, że obóz Lewandowskich "z niecierpliwością czeka na książkę" i że ma nadzieję na otrzymanie publikacji jeszcze przed jej premierą (ta zaplanowana jest na 26 lipca br.). Przy okazji od razu zaznacza, że w razie konieczności nie obędzie się bez interwencji. "Mamy nadzieję, że takich fragmentów, które będą wzbudzać wątpliwości lub wprowadzać czytelnika w błąd, będzie jak najmniej. W tym pierwszym przypadku zdajemy sobie oczywiście sprawę, że choć każdy ma jakiś obraz siebie, to ktoś inny może nas inaczej oceniać. Jeśli jednak pojawią się nieprawdziwe informacje w publikacji, będziemy stanowczo reagować" - podsumowuje. Znamy wyniki biznesu Lewandowskich. Spory spadek zysków, liczby mówią jasno