Le Mans 24h. Świetny występ Polaków Le Mans 24h to bardzo wymagający wyścig, a w tym roku było tak szczególnie. Kierowców nie rozpieszczała bowiem pogoda, a dodatkowo na przestrzeni całej długości wyściu dochodziło do wielu stłuczek i wypadków, co wpływało na rytm rywalizacji, bo regularnie pojawiała się sygnalizacja żółtej flagi, na torze gościł też niejednokrotnie samochód bezpieczeństwa. W najbardziej interesującej polskich kibiców rywalizacji w kategorii LMP2 od początku z dobrej strony pokazywały się zespoły Polaków - WRT Racing i Inter Europol Competition. Shakira i Lewis Hamilton są razem? W mediach aż huczy od sprzecznych plotek W tym pierwszym swoje umiejętności pokazywał Robert Kubica (wspólnie z Louisem Deletrazem i Ruim Andrade), w drugim ważną postacią jest Jakub Śmiechowski (jego kolegami z zespołu są Fabio Scherer i Albert Costa). Stawka wyraźnie ukształtowała się w nocy z soboty na niedzielę, gdzie obie ekipy z Polakami wysunęły się na prowadzenie, ze sporą przewagą nad pozostałymi rywalami, a imponować mogła jazda Kubicy w deszczu. Z naszej perspektywy szczególnie ciekawie sytuacja układała się około 8 rano w niedzielę, kiedy między sobą o pierwsze miejsce rywalizowali Kubica i Śmiechowski. Bardziej doświadczony z Polaków ostatecznie wygrał pozycję, ale wszystko w klasyfikacji zmieniało się z minuty na minutę. Sport cierpi przez klęskę żywiołową za oceanem. Wyścig F1 zagrożony Kary podkręciły emocje W pewnym momencie posypały się także kary. Najpierw karny przejazd musiało zaliczyć WRT, ukarane za stłuczkę wywołaną przez Andrade. W efekcie Inter Europol zbudował solidną przewagę, która jednak po czasie stopniała z bardzo podobnego powodu. Zespół także został bowiem ukarany, tym razem za złamanie przepisów obowiązujących w trakcie obecności samochodu bezpieczeństwa. To znów podkręciło rywalizację o pierwsze miejsce. Polski zespół zdołał w kolejnych godzinach wyrobić sobie mniej więcej 20-25 sekundową przewagę, którą bezpiecznie utrzymywał. Świetną pracę wykonał Costa, który skutecznie bronił się przed Kubicą, a nawet delikatnie mu uciekał. Ostatnia pogoń WRT zaczęła się na nieco ponad godzinę przed końcem. Wtedy na torze pojawili Deletraz i Scherer. Szwajcar musiał zmienić podmęczonego Costę, a sam narzekał na uraz, bo na wcześniejszym etapie wyścigu jeden z rywali... najechał mu na stopę. Wymowny był obrazek ze zmiany, kiedy Scherer kuśtykając wsiadał do samochodu. Ostatni pit stop okazał się kluczowy Deletraz błyskawicznie zabrał się za odrabianie dystansu i przewaga Inter Europolu topniała z okrążenia na okrążenie. Scherer miał dodatkowo utrudnione zadanie, bo zespuła się łączność radiowa między nim a zespołem, przez co był zdany sam na siebie jeśli chodzi o świadomość tego, co dzieje się za jego plecami. Sytuacja nieco uspokoiła się po pit stopach obu zespołów, które zdecydowały się na bliźniaczą strategię - tankowanie, bez wymieniania opon na końcówkę wyścigu. Po wyjeździe z boksu Scherer utrzymywał przewagę, a Deletraz nie był już w stanie tak szybko gonić rywala. W ostatnich minutach wyścigu Scherer jechał bardzo mądrze i był w stanie nawet jeszcze nadbudować przewagę nad Deletrazem i taki stan rzeczy utrzymał się już do mety. Po pięknej walce zwyciężył Inter Europol Competition, dzięki czemu po raz pierwszy mieliśmy okazję usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego na legendarnym Le Mans! Ta fotka robi furorę w sieci. Kibice nie mogą uwierzyć. "To fotomontaż" W kategorii Hypercar długo trwała ostra walka o wygraną między Ferrari i Toyotą. Kiedy zostało poniżej dwóch godzin do końca wyścigu, to japoński zespół w zasadzie sam wypisał się z rywalizacji. Pojazd Rio Hirakawy zaliczył niespodziewany obrót, został mocno poobijany i musiał zjechać dodatkowo do alei serwisowej. Za kierownicą Ferrari zasiadał wtedy znany z Formuły 1 Antonio Giovinazzi i skrzętnie skorzystał z okazji, budując bardzo dużą przewagę włoskiego zespołu i zapewniając mu prestiżowy triumf.