Już na starcie tegorocznego wyścigu mieliśmy sporo zamieszania, bo przez wypadki Fabrio Scherera, a przede wszystkim Jacka Aitkena, przez pierwsze kilkadziesiąt minut potrzebna była asysta samochodu bezpieczeństwa, przez co trzeba było trochę poczekać, zanim wyścig na dobre się rozkręci. Od początku dobrą dyspozycję prezentowali jednak Polacy - Robert Kubica i Jakub Śmiechowski. Obaj w trakcie swoich "zmian" na torze pokazywali się z bardzo dobrej strony, czego efektem były miejsca w ścisłej czołówce. Na zakończenie soboty obaj byli w czołowej trójce. Wyścig rozpoczął się w sobotę o 16:00, a już po około 2,5 godzinach kierowcom zaczął doskwierać padający deszcz, powodując fatalne warunki na torze. Nie zmieniły się one także już po zmroku, ale nie miało to żadnego wpływu na jazdę Kubicy, który już niejednokrotnie w karierze pokazywał, że właśnie tych najtrudniejszych warunkach czuje się najlepiej. Tu nie było inaczej, bo chwilę po godzinie 23 Polak awansował na drugie miejsce w kategorii LMP2, by sukcesywnie niwelować stratę do Scherera, zespołowego kolegi Śmiechowskiego. Le Mans 24h. Zespoły Polaków walczą między sobą o zwycięstwo w kategorii LMP2 Sam Śmiechowski wrócił za kierownicę po północy, a w tym samym czasie w WRT Kubicę zmienił Andrade. Po tym jak Śmiechowski zjechał do alei serwisowej, Andrade wskoczył na chwilę na pozycję lidera, ale szybko sytuacja wróciła do poprzedniego stanu rzeczy. Po trzech godzinach Portugalczyk zrobił miejsce dla Deletraza. Nad ranem, bo niedługo przed 6:00, Inter Europol zdecydował się na dłuższy pit stop, co wykorzystało WRT, ponownie obejmując prowadzenie. Kilkanaście minut później tempo wyścigu znów musiało zwolnić, bo po jednym z wypadków potrzeba było chwili na wyczyszczenie toru z pozostałych na nim części. Kubica znów pojawił się w samochodzie WRT o 6:29, jego kolejna runda zaczęła się jednak nie najlepiej, bo Rui Andrade w trakcie swojego przejazdu doprowadził do kolizji, co sędziowie wycenili na 10 sekund kary, które musiało zostać wyegzekwowane przy najbliższym pit stopie zespołu. W tym momencie rywalizacja jednak toczyła się już w zasadzie tylko między WRT i Inter Europol, bo przewaga nad trzecim zespołem wynosiła już dobrze ponad minutę. Po 2/3 całego dystansu, czyli na niespełna 8 godzin do końca wyścigu, w kategorii LMP2 trwała walka Polaków o pierwsze miejsce. Oba zespoły wykonały pit stopy, a po nich Kubica systematycznie zmiejszał przewagę Śmiechowskiego, wreszcie znajdując się tuż za jego plecami. Polacy przez chwilę wymieniali się pozycjami, aż wreszcie Kubica zdecydował się na konkretny atak i przejął prowadzenie. Po tym pojedynku obaj dostali chwile na odetchnięcie, bo Kubicę zmienił Andrade, a Śmiechowskiego Albert Costa. Po zmianach znów na prowadzenie wysunął się Inter Europol, a Andrade nie był w stanie zniwelować rosnącej przewagi rywali. Ostatecznie po około 1,5 godziny jazdy zmienił go znów Deletraz, ze stratą ponad 50 sekund do liderów. Chwilę po tej zmianie znów na torze pojawiły się żółte flagi, rosła także przewaga polskiego zespołu, która na kilka minut przed godziną 11:00 wynosiła już blisko 2 minuty. Spora strata utrzymywała się przez dłuższy czas, ale około 12:30 została podana informacja, że Inter Europol również otrzymał karny przejazd, za złamanie przepisów w trakcie obecności na torze samochodu bezpieczeństwa. To otworzyło szansę na ponowną walkę o pierwsze miejsce dla WRT, a dodatkowo zbiegło się to z powrotem za kierownicę Kubicy. Polski zespół chwilę odwlekał wykonanie kary, a gdy wreszcie to zrobił, to po powrocie do rywalizacji przewaga stopniała zaledwie do około 15 sekund, a samochody prowadzili Kubica i Costa. Hiszpan wykonywał kawał dobrej pracy, bo nie tylko nie pozwalał się dogonić, ale wręcz uzyskiwał delikatnie lepsze tempo od Polaka, trzymając dystans na poziomie 20 sekund.