Wyścig 6h COTA WEC dla drużyny AF Corse zaczął się bardzo dobrze, bo od zajęcia przez Roberta Kubicę 2. miejsca w kwalifikacjach. To dało drużynie dobry początek i wówczas miała ona możliwość lepszej realizacji swojej strategii na torze. Kubica w znakomitym stylu utrzymał tę pozycję, a następnie wyszedł na prowadzenie, gdy Antonio Giovinazzi z Ferrari otrzymał polecenie przepuszczenia go. Polak dalej jechał bardzo szybko, a swój samochód oddawał z przewagą aż 16 sekund. Jako drugi w zespole AF Corse jechał Yifey Ye, który dobrze wykonał swoje zadanie i mimo braku nowych opon obronił się przed naciskającymi rywalami. Samochód Robertowi Shwartzmanowi oddawał, będąc wciąż na pierwszym miejscu. Wielkie emocje na ostatniej zmianie. Dotkliwa kara i zwrot akcji Ostatnia zmiana była niezwykle emocjonująca. Robert Shwartzman na dwie godziny przed końcem wyścigu stracił prowadzenie na rzecz Toyota Gazoo Racing. Kierowca AF Corse skarżył się jeszcze na zachowanie zawieszenia w swoim samochodzie, a przewaga Japończyków na godzinę przed końcem wynosiła aż 12 sekund. Wszystko wskazywało na to, że to właśnie oni odniosą zwycięstwo. Kilka minut później doszło jednak do niesamowitego zwrotu akcji - Toyota dostała karę za nierespektowanie niebieskich, a następnie żółtych flag. Jej kierowca Kobayashi nie zgadzał się z tym werdyktem, ale musiał przejechać przez boksy i w tym momencie na prowadzenie wróciła drużyna Roberta Kubicy. Niesamowity zwrot akcji we Włoszech. Ferrari świętuje, ryzyko się opłaciło W ostatnich 45 minutach emocji nie brakowało. Shwartzman miał 9 sekund przewagi, która z okrążenia na okrążenie malała. Pod koniec Kobayashi stracił jednak cenny czas na dublowaniach i tuż przed ostatnim okrążeniem strata była już niemal niemożliwa do odrobienia. Ostatecznie to Robert Kubica i jego koledzy sięgnęli po wielkie zwycięstwo. Polak tym samym stał się trzecim kierowcą w historii, który w swojej karierze wygrał wyścig Formuły 1 oraz WEC. Wcześniej udało się to tylko Fernando Alonso i Markowi Webberowi.