Przed laty Kubica uchodził za jednego z najzdolniejszych kierowców Formuły 1. Miał w dorobku zwycięstwo w Grand Prix Kanady i kilka innych świetnych rezultatów. Po tym, jak jego karierę przerwał groźny wypadek, powodem do radości jest pierwszy w sezonie punkt. Mimo jazdy najsłabszym samochodem w stawce, Polak w końcu dopiął swego. Od jego ostatniego punktowanego startu w F1 minęło prawie dziewięć lat - w tym czasie rozegrano 168 wyścigów.Sędziowie tuż po niedzielnej rywalizacji o Grand Prix Niemiec zaczęli się przyglądać nieprawidłowościom w samochodach Kimiego Raikkonena i Antonia Giovinazziego. W bolidach wykryto niezgodności dotyczące danych startowych - chodziło o nieregulaminowe ustawienia sprzęgła. Przedstawiciele Alfy Romeo złożyli wyjaśnienia, ale sędziowie - cztery godziny po zakończeniu wyścigu - podjęli decyzję o ukaraniu Raikkonena i Giovinazziego. Kierowcom, którzy finiszowali na siódmym i ósmym miejscu, przyznano po 30 karnych sekund. To sprawiło, że spadli na 12. i 13. miejsce.Na problemach Alfy Romeo skorzystali m.in. kierowcy Williamsa, którzy zyskali po dwa miejsca po klasyfikacji wyścigu. Dla Kubicy, który przyjechał na metę jako dwunasty, oznacza to awans do pierwszej dziesiątki i najlepsze miejsce w sezonie. To pierwszy punkt polskiego kierowcy od Grand Prix Abu Zabi w 2010 r. Wówczas, jadąc bolidem Renault, zajął piątą pozycję. Kilka miesięcy później, w lutym 2011 r., podczas startu w rajdzie Ronde di Andorra uległ poważnemu wypadkowi. Prowadzona przez niego Skoda wbiła się w barierę przy drodze. By wyciągnąć Polaka, trzeba było rozciąć karoserię. Kubica przeżył, ale doznał poważnych obrażeń prawej ręki. Pełnej sprawności nie odzyskał do dziś. Kierowca z Krakowa podjął jednak heroiczną walkę o powrót do Formuły 1. Najpierw startował w rajdach terenowych, przed sezonem 2019 w końcu udało mu się podpisać kontrakt z ekipą Williamsa. To jednak zdecydowanie najsłabszy zespół w stawce i Polak zwykle nie ma szans na rywalizację z innymi kierowcami - najczęściej kończy rywalizację w ogonie stawki. Dotąd przeważnie przegrywał również z George'em Russellem, kolegą z zespołu. Z każdym kolejnym wyścigiem narastały plotki, według których Kubica dysponuje gorszym samochodem od Brytyjczyka.Grand Prix Niemiec miało dramatyczny przebieg. Wyścig był rozgrywany przy padającym deszczu i kierowcy mieli problemy z utrzymaniem się na torze. Do mety dojechało tylko 13 kierowców. Bolid rozbili m.in. kierowcy z czołówki stawki - Valtteri Bottas z Mercedesa i Charles Leclerc z Ferrari. Wycieczki na pobocze zaliczył również mistrz świata Lewis Hamilton. Wygrał Max Verstappen z Red Bulla. Kubica wielkich błędów nie popełnił i los w końcu się do niego uśmiechnął. Poradził sobie z warunkami na torze Hockenheim i udało mu się dojechać bezpiecznie do mety. - Było bardzo ślisko. To był trochę zwariowany wyścig. Kiedy jedziesz 3-4 sekundy wolniej niż reszta, jedyną rzeczą, którą możesz zrobić, to utrzymać bolid na torze i popełniać jak najmniej błędów - stwierdził Kubica po wyścigu przed kamerą Eleven Sports. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to wystarczyło do pierwszego punktu dla ekipy Williamsa w sezonie.DG