Euro 2016 było dla Albańczyków turniejem absolutnie historycznym. Wcześniej trafili do wyjątkowo trudnej grupy eliminacyjnej. W niej potrafili jednak pokonać Portugalię, dwukrotnie zremisować z Danią i dopisać trzy punkty za walkowera z Serbią. Tyle plus dwie wygrane z Armenią wystarczyły - Albania po raz pierwszy w historii awansowała do finałów mistrzostw Europy. W nich zaprezentowała się godnie. Już pierwszy mecz przysporzył wielu podtekstów, gdy Albańczycy mierzyli się ze Szwajcarią, których kilku piłkarzy miało w swoich żyłach albańską krew. Ostatecznie Albania przegrała 0-1, by w kolejnym meczu ulec 0-2 późniejszym wicemistrzom Europy - Francji. W ostatnim spotkaniu Albania wygrała jednak 1-0 z Rumunią i zajęła trzecie miejsce w grupie. Autorem pierwszego, historycznego gola dla Albanii na ME był Armando Sadiku. Ten sam, który rok później trafił z FC Zuerich do Legii Warszawa. 32-letni Sadiku do albańskiej kadry wrócił ostatnio po trzech latach przerwy, wchodząc na boisko w końcówce czerwcowego meczu z Wyspami Owczymi (3-1). Przeciwko Polsce jednak nie zagra. Grający dziś w Indiach napastnik nie został powołany przez selekcjonera. Ernest Muci i grono graczy z Serie A Jeśli jednak wspomnieliśmy już Legię Warszawa, to niewykluczone, że przeciwko Polsce wystąpi jej obecny piłkarz. Ernest Muci prezentuje ostatnio dobrą formę, a przeciwko Farerom zdobył nawet debiutancką bramkę w kadrze. Przed czterema dniami cały mecz z Czechami spędził na ławce rezerwowych. Być może przeciwko Polsce dostanie od trenera większą szansę. Konkurencję do miejsca w składzie Muci ma jednak sporą. W albańskiej kadrze nie brakuje zawodników z silnych europejskich lig. Na "dziesiątce" gra Nedim Bajrami z Sassuolo, a jego partnerami ze środka pomocy są Ylber Ramadani z Lecce oraz Kristjan Asslani z Interu Mediolan. Cała trójka na co dzień występuje w Serie A. Polscy kibice mogą też z powodzeniem kojarzyć choćby Berata Djimsitiego, środkowego obrońcę Atalanty Bergamo, Myrto Uzuniego, skrzydłowego Granady, czy Elseida Hysaja, prawego obrońcę Lazio Rzym, przez dłuższy czas grającego w SSC Napoli. Bramki strzeże Thomas Strakosha, przez lata grający właśnie w Lazio, a obecnie golkiper angielskiego Brentford. W dobrej formie jest także napastnik Sokol Cikalleshi, który w czterech meczach ligi tureckiej zaliczył trzy gole i asystę. Skład reprezentacji Albanii naprawdę nie przypomina już chłopców do bicia. To piłkarze grający w silnych europejskich ligach, nawet jeśli nie w klubach ze ścisłej najwyższej półki. W dodatku mająca trenera, który akurat naprawdę grał na najwyższym możliwym poziomie. Jan Paweł II tuż przed stadionem w Tiranie. A obok... Fryderyk Chopin Trener - Brazylijczyk z Barcelony Tak trzeba powiedzieć o Sylvinho, który był częścią wielkiej Barcelony Pepa Guardioli - być może najlepszej drużyny w historii futbolu. Brazylijczyk dla "Dumy Katalonii" zagrał w ponad stu spotkaniach, grając także dla Arsenalu oraz Manchesteru City. Jako szkoleniowiec pracował w Olympique Lyon i brazylijskim Corinthians, którego jest wychowankiem. Objęcie przez niego albańskiej kadry było sporym zaskoczeniem. A jego debiut przypadł zresztą na... marcowy mecz z Polską. Podopieczni Sylvinho przegrali tamto spotkanie 0-1, ale sam mecz miał dość wyrównany przebieg. W kolejnych spotkaniach Albania wywiązała się z roli faworyta, pokonując Mołdawię (2-0) i Wyspy Owcze (3-1), a 7 września zremisowała z Czechami 1-1. Ten mecz był sygnałem, że Albania na poważnie myśli o awansie na Euro 2024. Po czterech kolejkach ma tylko punkt straty do prowadzących Czechów i o punkt wyprzedza "Biało-Czerwonych". Ewentualna wygrana nad "Orłami" bardzo mocno przybliży ich do drugiego w historii awansu na Euro 2024. Albania wyjdzie zatem na boisko z ogniem w oczach i nożem w zębach. Pokonanie takiej drużyny naprawdę może być ogromnym wyzwaniem. Początek meczu Albania - Polska w niedzielę o godzinie 20.45. Z Tirany Wojciech Górski, Interia