Tym razem nie było miejsca na eksperymenty i próby. W meczu z Turcją selekcjoner Michał Probierz postawił - jak się zdaje - na skład, który ma obecnie największe szanse, by wybiec od pierwszej minuty na spotkanie z Holandią. I tak w wyjściowej jedenastce znaleźli się Wojciech Szczęsny, Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior, Przemysław Frankowski, Jakub Piotrowski, Bartosz Slisz, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski, Karol Świderski oraz nasz kapitan - Robert Lewandowski. Już w jednym z pierwszych ataków nasi piłkarze poderwali kibiców, lecz szarża Przemysława Frankowskiego na lewej flance zakończyła się niepowodzeniem. Wymierny efekt przyniosło później za to znacznie bardziej bezpośrednie rozwiązanie. W 12. minucie Jan Bednarek uruchomił długim podaniem Roberta Lewandowskiego. Snajper FC Barcelona został uprzedzony przez rywala, lecz ostatecznie dopadł do piłki i zagrał ją pod nogi Karola Świderskiego, który pewnym strzałem dał nam prowadzenie. Koszmar reprezentacji Polski. Lewandowski i Świderski zeszli z boiska Niestety, podczas celebrowania gola... 27-letni napastnik nabawił się urazu. I choć na moment wrócił na murawę, nie był w stanie kontynuować gry. Zastąpił do Krzysztof Piątek, który szybko sprawdził czujność bramkarza strzałem z ostrego kąta. Co gorsza, nie był to koniec problemów reprezentacji Polski. W 32. minucie selekcjoner Michał Probierz musiał dokonać drugiej zmiany - z boiska zszedł... Robert Lewandowski. Za niego na placu gry pojawił się Kacper Urbański. W międzyczasie Turcy mieli dwie niezłe okazje. Najpierw Kerem Akturkoglu przegrał pojedynek z Wojciechem Szczęsnym, a potem Hakan Calhanoglu uderzył obok bramki. Pierwszy z wymienionych przed przerwą oddał jeszcze jeden groźny, mocny strzał z pola karnego, ale znów górą był golkiper Juventusu, którego nazwisko natychmiast zaczęli skandować kibice. A sędzia i tak odgwizdał spalonego. Arkadiusz Milik już po operacji. Pierwsze wieści od polskiego napastnika Tuż po przerwie Michał Probierz przeprowadził trzy kolejne zmiany. Jakub Moder, Bartosz Salamon oraz Sebastian Szymański zmienili Pawła Dawidowicza, Piotra Zielińskiego i Jakuba Piotrowskiego. Nie minęło 10 minut drugiej połowy, a znów groźnie zrobiło się w naszym polu karnym. Wojciech Szczęsny nieustannie pracował jednak na wysoką notę, zatrzymując uderzenie Barisa Alpera Yilmaza, który znalazł się niemal w stuprocentowej okazji po błędzie naszej defensywy. Nie zawiódł nas także wtedy, gdy mocny strzał sprzed pola karnego oddał - również wprowadzony z ławki - gwiazdor Realu Madryt Arda Guler. W tym fragmencie meczu reprezentacja Polski miała problem z przeniesieniem ciężaru gry na połowę rywala, a nasze ataki wyglądały dość nieporadnie. Wyjątkiem była akcja z 57. minuty, gdy Sebastian Szymański urwał się lewą flanką, napędzając kontratak i dograł w pole karne do Kacpra Urbańskiego. Ten uderzył celnie, ale Mert Gunok wykonał między słupkami "pajacyka" w stylu Artura Boruca, zatrzymując piłkę. Później jednak sytuacja wróciła do "normy". Wciąż górą byli Turcy, ze wszystkich sił szukali wyrównania. Na tle kolegów wyróżniał się zwłaszcza wspomniany już Arda Guler, imponując techniką i chęcią eksponowania jej w dryblingu. A w 75. minucie oddał dwa kolejne strzały. Dwukrotnie blokował go Jakub Kiwior. Dominacja Turcji i gol wyrównujący Dwie minuty później nikt już jednak nie był w stanie zatrzymać Barisa Yilmaza, który doprowadził do wyrównania. W ten sposób Turcy wykorzystali naszą stratę. A po chwili wykorzystać mogli "wycieczkę" Wojciecha Szczęsnego, który wybiegł daleko poza własne pola karne, dwukrotnie interweniując wślizgiem. Za pierwszym razem skutecznie, po jego drugim zagraniu jednak Kerem Akturkoglu oddał uderzył jednak z daleka. Na nasze szczęście tylko obijając poprzeczkę. Pod koniec spotkania rzutem na taśmę spróbowaliśmy jeszcze odzyskać prowadzenie. Wszystko za sprawą Kacpra Urbańskiego, który kapitalnym, długim podaniem znalazł Krzysztofa Piątka. Ten trafił w bramkę, ale posłał piłkę zbyt blisko bramkarza, dając mu szansę na skuteczną interwencję. Nie zrobił tego następnie kilka minut później Nicola Zalewski, doprowadzając do wybuchu euforii na Stadionie Narodowym. Czy równie wiele radości polscy fani będą mieli podczas Euro 2024? Trudno to stwierdzić. Ostatni test przed wyjazdem naszej kadry do Niemiec zakończył się jednak naszym zwycięstwem. Niemcy przed Euro 2024 wytypowali objawienia turnieju. Padło nazwisko Polaka Ze Stadionu Narodowego - Tomasz Brożek