Ból mięśnia przywodziciela jednak minął i kapitan reprezentacji Polski znów będzie chciał poprowadzić biało-czerwonych do kolejnego zwycięstwa w eliminacjach do ME 2008. - Panie Maćku, cała Polska martwi się o Pana zdrowie. Proszę powiedzieć, jak Pan się czuje? - W poniedziałek trenowałem ulgowo, ale już we wtorek normalnie wyszedłem na zajęcia. Mam nadzieję, że z tym moim mięśniem nie ma już żadnego kłopotu. Czuję się już dobrze i mam nadzieję, że problemy ze zdrowiem mam już za sobą. - Jak te wszystkie kontuzje i choroby na was wpływają? Z Belgią zagramy w zupełnie innym składzie niż z Portugalią. - Przed meczem z Portugalią również było kilka niejasności i problemów zdrowotnych. Jednak mimo to ci, którzy wyszli w Chorzowie na boisko wygrali mecz. Tutaj też mamy wiele zmian spowodowanych urazami, które są częścią tego sportu. Mam jednak nadzieję, że wszyscy, którzy są tu na zgrupowaniu, są dobrze przygotowani do meczu i podobnie jak w meczu z Portugalią powalczą o dobry wynik. - Czego się dowiedzieliście o środowym rywalu? - Mieliśmy już odprawę na temat zespołu Belgii. Na pewno jest to zespół w naszym zasięgu. Oni grają inaczej niż Portugalczycy, bo jest to futbol oparty na sile fizycznej, a nie na technice. Uważam, że czeka nas ciężki mecz, podobnie jak ten w Chorzowie. Dlatego każdy z nas musi być nastawiony na 90 minut walki. Psychiczne podejście do tego meczu będzie również bardzo ważne. - Czy zdajecie sobie sprawę, że zwycięstwo z Portugalią pobudziło oczekiwania kibiców? Czujecie presję? - Na pewno zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania wśród kibiców po meczu z Portugalią są bardzo duże. Pewnie niektórzy myślą, że teraz może być już tylko lepiej i z Belgią wygramy na luzie. Czasami jednak życie jest brutalne. My musimy zdać sobie sprawę, że tak nie jest. Zwycięstwo z Portugalią to na pewno był duży krok, ale teraz musimy potwierdzić, że nasza forma to nie był jednorazowy przypadek. Andrzej Łukaszewicz, Bruksela