- Nie był to poważny uraz, ale kilka dni nie trenowałem. Dziś już biegam, ale na spotkanie reprezentacji nie mogłem jechać - tłumaczył Żurawski w "Przeglądzie Sportowym". Żurawski skierował sprawę do sądu przeciwko głównemu sponsorowi kadry Telekomunikacji Polskiej. TP odwołała kręcenie reklamówki w Jerez z udziałem kadry. - Ktoś musiał to zrobić. Przecież nie walczę za siebie. Chodzi o wszystkich piłkarzy. Teraz po pierwsze nie ma podpisanej Karty Reprezentanta, a po drugie proponowana opcja jest absolutnie niemożliwa do zaakceptowania. To raczej nie sprawa trenera, a ludzi z PZPN, którzy najpierw pokazywali nam tę kartę prawie rok temu w Kaiserslautern, ale jej nie podpisaliśmy. Później o niej dużo mówili, a teraz znowu sprawa wróciła. PZPN powołuje się na statut, ale w moim przekonaniu jeśli chodzi o prawa do wizerunku, to wymagana jest nasza zgoda. A tej nie ma - podkreślił popularny "Żuraw". - Sprawa jest poważna. I niech nikt nie myśli, że wycofam ją z sądu. To dopiero byłoby śmieszne z mojej strony. Nie znaczy to jednak, że nie chcę kompromisu. Ale na razie to druga strona wykazuje lekceważenie. Już w maju 2006 roku zażądałem wycofania mojego wizerunku z reklam TP - stwierdził Żurawski.