Piątkowa wygrana 3:1 nad naszymi wschodnimi sąsiadami była na pewno miłym akcentem finiszu przygotowań przed startem mistrzostw Europy. Skład, jaki wystawił na tamten mecz selekcjoner Michał Probierz był mocno eksperymentalny. Mimo to na podstawie boiskowych obserwacji można było wysnuć wizję pewnego pomysłu na grę, jaki mają "Biało-Czerwoni". To, co przede wszystkim rzucało się w oczy, to szukanie szerokości gry i przerzutów na skrzydła, gdzie nasi wahadłowi mieli stworzyć przewagę. W kwestii obsady tych dwóch być może kluczowych dla nas pozycji wybór Michała Probierza może być tylko jeden - prawa flanka należeć będzie do Przemysława Frankowskiego, lewa - do Nicoli Zalewskiego, który golem w meczu z Turcją skwitował swoje udane występy. Śmiało można go nazwać jednym z największych wygranych dwóch ostatnich sparingów. Zdecydowanie ugruntował on swoją pozycję w kadrze. Fatalne zachowanie reprezentanta Polski. Stracił głowę, to nie może się stać na Euro Także w pierwszej połowie starcia z Turcją wyglądało to dość podobnie. I generalnie gra Polaków chwilami naprawdę mogła się podobać. Cieniem rzuca się jednak druga odsłona rywalizacji, w której rywale kompletnie nas zdominowali. A próby naszych ataków były dość chaotyczne. Z przymrużeniem oka można by stwierdzić, że "Biało-Czerwoni" weszli wówczas w "trybu turniejowy", bo na pierwszy plan w naszej drużynie ponownie wyszedł Wojciech Szczęsny, kilkukrotnie ratując nam skórę. Aż trudno było uwierzyć, że reprezentacja Turcji tak późno zdołała wyrównać. Oczywiście, i Polacy wyprowadzili kilka groźnych ataków. Bliski szczęścia był choćby Krzysztof Piątek po podaniu Kacpra Urbańskiego - który przebojem wszedł do reprezentacji - a Nicola Zalewski w końcu przypieczętował nasz triumf. Na Euro poprzeczka poszybuje jednak znacznie wyżej, a druga odsłona poniedziałkowej potyczki pokazuje, że przy dominacji rywala, nasi piłkarze potrafią się porządnie pogubić. A jednak, Probierz ogłasza. Oto prawda o urazach Lewandowskiego i Świderskiego Reprezentacja Polski gotowa na Euro 2024. Ale czy na pewno? Zwycięzców się nie sądzi, ale obraz gry w meczu z Turcją mógł sprowadzić na ziemie tych, którzy po efektownym zwycięstwie nad Ukrainą nieco się nad nią wznieśli. Sami piłkarze reprezentacji Polski przyznawali w poniedziałek po spotkaniu, że są gotowi i z takim nastawieniem, pewni bojowego nastawienia, udadzą się w drogę do Niemiec. Czy jednak można było spodziewać się z ich strony innej deklaracji? Wiara w samych siebie i swoje umiejętności może być jednak kluczowa, bo od początku zgrupowania nie zmieniło się nic. Czy jedziemy na Euro pełni wiary w awans? Nie, raczej przepełnieni nadzieją. Czy mamy jednak szansę wyjść z grupy? Ależ tak. I nie chodzi tu tylko o fundamentalne założenia ducha sportu, by nikogo z góry nie skreślać. Czasem po prostu najpiękniejsze historie rodzą się w bólach. Choć w Niemczech będzie o to niezwykle ciężko. Ze Stadionu Narodowego, Tomasz Brożek